Autorki: Sara Bergmark Elfgren, Mats Strandberg
Wydawnictwo Czarna owca
Nie planowałam
zaczynać wakacji tą serią, ale biorąc się za lekturę „Kręgu” w kwietniu, łatwo
było domyślić się, że takie cegły, jakie zawiera seria Engelfors raczej nie
zostaną przeczytane w samym środku roku szkolnego. Och… czuję się, jakbym znowu
się tłumaczyła. Z perspektywy czasu jednak cieszę się, że tak się stało,
ponieważ a) Skandynawia zawsze jakoś wpływa na mnie orzeźwiająco, a to w te
wakacje przydało się aż za bardzo i b) w innym przypadku zapewne jeszcze długo
bym po serię nie sięgnęła, co byłoby zdecydowaną stratą. Dlaczego?
Według mieszkańców
Engelfors jest to prawdopodobnie najnudniejsze miasto w Szwecji, o ile nie na
całym świecie. Młodzi ludzie tylko czekają na moment, aż będą mogli z niego
uciec, a ci, którym się to nie udało, powoli starzeją się i popadają w małomiasteczkowy
marazm. Wszystko zmienia się w chwili, gdy na niebie pojawia się czerwony
księżyc, a sześć uczennic tutejszego liceum zostaje wezwane do zapomnianego
parku rozrywki. Od tej chwili Minoo, Linnéa, Vanessa, Rebecka, Ida i
Anna-Karin: dotąd niemające ze sobą niemal nic wspólnego, od teraz mają
wspólnie przezwyciężyć budzące się Zło. Czy uda im się zakończyć trwającą od
wieków wojnę i powstrzymać nieubłagalnie nadchodzącą apokalipsę? I jakim
kosztem?
Nie wiem,
jakim cudem mając przed sobą skandynawską serię z klimatycznymi tytułami i
okładkami, których symbolizm wręcz bije magią po oczach, aż do sięgnięcia po
nie uważałam, że będę czytać trylogię młodzieżową, może z jakimś wątkiem
kryminalnym. Tymczasem wystarczyło spojrzeć na tył „Kręgu”, by książka dobitnie
powiedziała, że będzie to powieść fantastyczna lub co najmniej z elementami
paranormalnymi. A że magią to ja nigdy nie pogardzę, nawet się ucieszyłam z
mojej omyłki. I jak wyszło?
O dziwo w
jakiś sposób, który zapewne ma jakieś paranormalne wytłumaczenie, nie pomyliłam
się z tą kryminalną młodzieżówką aż tak bardzo. O wiele bardziej przypadła mi
do gustu ta część serii, która opowiadała o zwykłym życiu bohaterek. Całe
szczęście jak na trylogię fantastyczną, autorzy zwrócili bardzo dużą uwagę na
codzienność dziewczyn. Dla niektórych aż za dużą.
Tytuł: Krąg
Liczba stron: 574
|
W ciche i
nudne Engelfors mogę uwierzyć. Ze względu na mistyczny, dziki klimat
Skandynawii mogę uwierzyć w Engelfors tajemnicze. Natomiast trudno mi utożsamić
się z Engelfors magicznym. Aspekt, który powinien być najważniejszy w
paranormalnej serii wyszedł o dziwo najgorzej. Powiedziałabym, że jest mierny,
momentami wręcz fatalny. Nie rozumiem tego świata, nie znam zasad, jakie nim
kierują. Magia wykreowana jest niejasno, po łebkach. A najgorsze w tym
wszystkim jest to, że autorzy nawet nie próbują udawać, że chcą ten świat
czytelnikowi wytłumaczyć. Znaleźli sobie najwygodniejsze wytłumaczenie, że
magia jest zniszczona przez Zło, równowaga została zaburzona, a w sumie o
wszystkim już w ogóle zapomniano i nawet magiczne szychy nie do końca wiedzą, o
co chodzi (nie żeby w ogóle ich to obchodziło). Teoretycznie, ile odkryją
dziewczęta, tyle dowie się także czytelnik. Teoretycznie…
Tytuł: Ogień
Liczba stron: 696
|
Brak świata
przedstawionego autorzy próbują ukryć za mnóstwem intryg, kłamstw i fałszywych
tropów. Na początku taka taktyka działa, z czasem jednak czytelnik uczy się, że
nikomu nie można w książce ufać i w nic nie można wierzyć. W pewnym momencie
kolejny zwrot akcji przyjmowałam z cichym „znowu?” i czytałam dalej, nie robiąc
sobie z sensacji zupełnie nic. Mam ważenie, że autorzy nie dość, że nie umieli
przenieść wymyślonego świata na kartkę papieru, to jeszcze nie potrafili
wymyślić spójnej, ciekawej i trzymającej w napięciu historii, dlatego ratowali
się mini zwrotami. Wątki, które przedstawiane są jako kluczowe dla sprawy,
często kończą się tak szybko, jak zostały wprowadzone. Trochę to wszystko
przefajnowane i na siłę. Widać pomysł na historię, zabrakło kleju, który
skleiłby wszystkie fakty do kupy i sznurka, który połączyłby wydarzenia w
spójną całość.
Tytuł: Klucz
Liczba stron: 806
|
Po serii
fantastycznej/ paranormalnej oczekiwałabym znacznie więcej. Cała intryga jest
może i ciekawa, widać dobre pomysły na poprowadzenie fabuły, doceniam też to,
że mimo dość zachowawczego stosunku do losów dziewczyn, autorzy nie oszczędzają
bohaterek i nie raz zdarzyło się, że martwiłam się o ich przyszłość. Sam finał
serii uważam za lekko przeciągnięty, a zakończenie nie do końca
satysfakcjonuje, znowu robi się „wygodnie”. Seria natomiast broni się bardzo
dobrą kreacją niemagicznego aspektu świata. Zarówno w miasto, bohaterów jak i
ich życie da się uwierzyć i je polubić. Książki poruszają wiele różnych
problemów nastolatków i ich bliskich, nierzadko trudnych i niewygodnych,
jednocześnie nie przesadzając w żadną ze stron: cukierkową i pastelową czy
szarą i brudną. Bohaterowie nie stoją w miejscu, przechodzą zmiany, w które da
się uwierzyć i aż robi się miło, gdy postać, do której byliśmy uprzedzeni,
okazuje się być całkiem w porządku- daje to jakąś nadzieję.
Zdecydowanie
nie żałuję czasu spędzonego w Engelfors. Przy lekturze bawiłam się całkiem
dobrze, natomiast rozumiem, dlaczego seria nie zdobyła jakiegoś większego
rozgłosu i teraz niewiele się o niej mówi. Nie jest to nic przełomowego, ale
Trylogia o Wybrańcach z Engelfors pozwoli miło spędzić kilka wieczorów, nie
zanudzi i nie zniechęci, o ile nie nastawimy się na serię high fantasy.
Polecałabym nawet sięgać po książkę w momencie, gdy chcemy powrócić do
nastoletnich czasów, mamy niedobór nastoletnich dram we krwi lub chcemy uciec
od oklepanego Londynu czy Nowego Jorku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)