Minął kolejny
rok. Ach, co to był za rok! Prawdopodobnie najbardziej zwariowany, zabiegany i
zapracowany w moim prawie (podkreślam PRAWIE) 20-letnim życiu. Tym bardziej
cieszę się, że czytelniczo trzymam poziom. I mogłabym prychać i wzdychać, że
mało czasu, że czytanie na chybcika, że tyle zaległości… Ale oszczędzę Wam
tego. Jestem z siebie dumna, że co roku powolutku, malutkimi krokami zbliżam
się do tej wymarzonej książki tygodniowo i jestem pewna, że kiedyś to osiągnę.
I jeśli Wy czujecie, że z tym czytaniem nie jest tak kolorowo, jak byście sobie
życzyli, to nie martwcie się i czytajcie dalej! Nie ważne przecież, ile
przeczytamy, ważne, że utrzymujemy ten rynek i statystyki nas w ogóle nie
dotyczą!