
Tytuł: „Korona w mroku”
Autorka: Sarah J. Maas
Liczba stron: 495
Wydawca: Uroboros
Wchodząc wczoraj na Facebooka, zalała mnie istna fala
tsunami postów i newsów o dacie premiery „Dworu mgły i furii”, a także zajawek
tytułu trzeciego tomu serii, który w skrócie ma brzmieć ACOWAR. Pomyślałam, że skoro
każda wymówka do odkładania projektów na niekreślone później zawsze jest dobra,
Sarah J. Maas znowu jest na językach, a recenzja „Korony w mroku” już dawno
czeka napisana, będzie to najlepszy moment na wspominki wakacji i recenzję
drugiej części przygód dzielnej i nieustraszonej panny, której imię każdy
wymawia inaczej.
Po wygranym turnieju Celaena jako Królewska
Obrończyni musi spełniać wszystkie rozkazy króla Adarlanu, przede wszystkim
„uciszać” niewygodnych ludzi. Już po kilku tygodniach pracy zostaje poddana
próbie i wrzucona w środek starych znajomych: ma zamordować Archera Finna,
podejrzewanego o spiskowanie przeciwko władcy. Czy Celaena wykona zadanie, mimo
że nie wierzy w winę wygodnickiego i oportunistycznego Finna? Czy złamie się i wykona każde zadanie, byle tylko odzyskać wolność? A przede wszystkim
czy odpowie na wezwanie swojej przeszłości, która coraz głośniej daje o sobie
znać?