
Tytuł: „Behemot”
Autor: Scott Westerfeld
Ilość stron: 465
Wydawca: Rebis
Po
przeczytaniu “Lewiatana”, szczerze mówiąc, myślałam, że nie będę miała okazji
przeczytać drugiej części, a co dopiero skończyć serię. Byłam świadoma tego, że
książka nie jest tak popularna, jak powinna być i że nie znajdę jej w pierwszej
lepszej księgarni. Możecie więc wyobrazić sobie moją reakcję, gdy zobaczyłam
kilka egzemplarzy nie tylko „Behemota”, ale później i „Goliata” leżących na
stosie książek w Auchanie. Pod pretekstem Dnia Dziecka (mimo że oficjalnie już
się w tym przedziale wiekowym nie mieszczę) wpakowałam więc je do wózka.
Po starciu z
Niemcami w Alpach, cudem uratowany Lewiatan kontynuuje swoją podróż do Konstantynopolu,
stolicy na razie neutralnego Imperium Osmańskiego. Brytyjskim okrętem
powietrznym z mroźnych gór zabierają się również ludzie wrogiej nacji,
austriaccy zbiegowie z księciem Alkiem na czele. Zarówno chrzęsty, jak i
darwiniści w podróży do Imperium Osmańskiego doszukują się szans na
zrealizowanie swoich politycznych celów. Tymczasem Alek oraz przebrana za
chłopca Deryn coraz bardziej zaprzyjaźniają się, a przy tym wplątują się w
polityczne rozgrywki skali światowej.