18:12

Joseph Delaney „Kroniki Wardstone: Zemsta czarownicy”

Joseph Delaney „Kroniki Wardstone: Zemsta czarownicy”

Tytuł: „Zemsta czarownicy”
Autor: Joseph Delaney
Liczba stron: 299
Wydawca: Jaguar

Sięgając niedawno po „Zemstę czarownicy”, byłam w pełni świadoma, jak dużo zaległości mam z samymi lekturami szkolnymi. Miałam jednak też tę świadomość, że najwyższy czas zacząć pierwszy tom „Kronik Wardstone”, dlatego zamiast położyć się wcześniej spać lub przeczytać choć kawałek np. „Granicy”, w łóżku, przy świetle nocnej lampki zatapiałam się w jeden rozdział, potem drugi i następny, i następny opowieści o młodym pogromcy wszelkiej maści upiorów.


Tom Ward jest trzynastoletnim chłopcem, najmłodszym w całej rodzinie. Chłopiec jest zmuszony opuścić farmę należącą do starszego brata, w okolicy trudno znaleźć kogoś, kto przyjąłby go na nauki, a że jest siódmym synem siódmego syna trafia na przyuczenie do starego stracharza Gregory'ego. Tom musi przyzwyczaić się do nowych realiów, a fakt, że jego przyszła profesja budzi wstręt i lęk mieszkańców nie ułatwia tego zadania. Sprawy tym bardziej komplikują się, gdy chłopak spotyka tajemniczą Alice, która sprowadza na niego gniew najniebezpieczniejszej czarownicy. Na barkach młodego adepta sztuki więzienia upiorów spoczywa obowiązek wypicia piwa, którego sam nawarzył i ocalenia całego Hrabstwa przed najgorszą czarownicą o jakże  złudnym przydomku Mateczka Malkin.

00:32

"Tak, to upiór tej opery..."- "Upiór woperze" Opera i Filharmonia Podlaska

"Tak, to upiór tej opery..."- "Upiór woperze" Opera i Filharmonia Podlaska
                       


Fazę na musicale mam w zasadzie od bardzo dawna, bo od gimnazjum. Zaczęło się od „Romea i Julii” Buffo, a właściwie od „Boję się”, które nawet śpiewałam na konkursie. Do tej pory moim marzeniem jest zobaczyć to na żywo. Później było „Metro” oglądane w sali informatycznej (którego chyba jednak nie dokończyłam) i również przełomowa, śpiewana na konkursie „Szyba”. Całe łał nasiliło się jednak wiosną, gdy wraz ze szkołą odwiedziliśmy Romę i mieliśmy ten niewątpliwy zaszczyt obejrzeć „Ale musicale” (relacja). Już wtedy wiedziałam, że w maju czeka na mnie Filharmonia Podlaska i „Upiór w operze”, toteż odpowiednio się przygotowałam i nastroiłam zawczasu. I choć wiele czytałam na jego temat, nie obyło się bez spoilerów itp., to nigdy bym nie pomyślała, że moja reakcja będzie właśnie taka...