Listopad powoli ma się już ku końcowi, w powietrzu czuć już zimę i święta, a ja nie mogę uwierzyć, że już od ponad miesiąca jestem
studentką. Zajęcia po prostu nie dają mi o tym myśleć. Tym większe jest też
moje zaskoczenie, a przede wszystkim uczucie wstydu, że jeszcze nie
podsumowałam swoich wakacyjnych wyczynów. Niestety, ostatnio moim największym
hobby znowu stało się spanie. Nawet książki czytane pokątnie na wykładach lub
między zajęciami nie sprawiają przyjemności.
Żeby jednak
tak nie smutać, chciałam podzielić się z Wami moimi czytelniczymi
osiągnięciami. W końcu pobiłam swój rekord! I to bez względu, czy patrzy się na
moje wakacje, czy na wakacje młodszych ode mnie. Chociaż tyle dobrego, że nie
narobiłam sobie jeszcze większych zaległości. Większość pozycji już została
zrecenzowana albo jest w trakcie pisania. Rok temu obiecałam coś o Sherlocku,
jednak nie potrafię się zabrać do pisania o każdej książce z osobna. Dlatego
też nie spodziewajcie się szybko czegoś o tym sławnym detektywie i jeżeli coś,
to będą to raczej krótkie przemyślenia dotyczące całej serii. Reszta jednak jak
najbardziej zagości na blogu prędzej czy później, a już teraz możecie przenieść
się do danej opinii, klikając tytuł książki, która Was interesuje.