
Tytuł: „Portret Doriana Graya”
Autor: Oscar Wilde
Liczba stron: 306
Wydawca: W.A.B
O „Portrecie
Doriana Graya” dowiedziałam się przez przypadek. Przeglądając dobre kilka lat
temu Demotywatory czy inną śmieszną stronę, wyskoczyła mi reklama nowego filmu,
który właśnie miał wejść do kin. Ciekawa grafika i interesujący opis skusił
mnie, by poszukać więcej informacji. I tak trafiłam na Wikipedię, a dokładniej
na stronę poświęconą powieści Wilde’a. Przeczytałam streszczenie i zachciało mi
się jechać właśnie na ten film, zwłaszcza że akurat organizowano nam wycieczkę
szkolną. Na „Doriana Graya” jednak nie pozwolili nam iść, co w sumie wyszło nam
na dobre i zaowocowało tym, że „Incepcję” mogę oglądać za każdym razem, gdy
leci w telewizji. Gray jednak mnie nie opuszczał i z uwagą rozglądałam się za
okazją, by przeczytać książkę i obejrzeć film. Było ich kilka, ale zawsze
coś stawało naprzeciw. Aż do tego roku, gdy koleżanka zaskoczyła mnie
informacją, że „Portret Doriana Graya” ma w domu, a tym większe zaskoczenie
było wtedy, gdy dzień później przyniosła mi ją do szkoły. Pozostało mi tylko zacząć
lekturę.