
Tytuł: „Pocałunek Gwen Frost:
Autorka: Jennifer Estep
Liczba stron: 304
Wydawca: Dreams
Przesadą
chyba nie będzie, jeśli zaczniemy mówić, że wiosna już nadeszła. Jest coraz
jaśniej i cieplej, przeżyliśmy święta i jakimś cudem nie jesteśmy po nich
szersi niż wyżsi, a i ta potworna noc, gdzie mityczna istota ukradła nam jakże
cenną godzinę snu lub przeglądania internetów (niepotrzebne skreślić) też już
za nami. Coraz mocniej czuć za to majówkę, sezon na egzaminy właśnie się
rozpoczął, maturzyści trzęsą portkami i zarywają nocki, a studenci myślą już
tylko o juwenaliach, grillu, piwku i innych tego typu sprawach. U mnie wiosna
zaowocowała w ten sposób, że nareszcie mam motywację, by trochę wskrzesić Our
Humble Opinions, zwłaszcza że materiału mam aż nadto. I tak oto wieczorną porą
naszło mnie na napisanie czegoś krótkiego. Problem w tym, że jeśli chodzi o
krótkie recenzje, to znalazłam tylko jednego kandydata. I niestety ochów i
achów nie będzie. I tak oto cały wiosenny entuzjazm szlag trafił. Zatem żeby
nie bolało, krótko o tym, czy i dlaczego druga część „Akademii mitu” okazała się być
jeszcze gorsza od pierwszego tomu.