21:45

(Spóźnione) Podsumowanie Roku 2014

„Nowego roku mamy już tydzień, a mi nagle zachciało się podsumowań. Jakbym nie mogła dać spokoju i pozwolić mu odejść w niepamięć. Dlatego nie zamierzam już go tu na siłę trzymać, bo trochę się z rokiem 2015 zaczynają rozpychać, szturać i przeszkadzać i przedstawiam Wam moje czytelnicze podsumowanie anno domini 2014.”
Tak właśnie miała zacząć się notka podsumowująca moje dokonania w 2014 roku. HAHAHA, ale dobre. Minął więc MIESIĄC nowego roku, a ja dalej trzymam ten stary i nie pozwalam mu odejść. Ale wystarczy- zdjęcia w końcu zostały zrobione, już nie mogę się wymigiwać, że jest ciemno lub że mi się nie chce. :D
W tym, a właściwie tamtym roku, udało mi się przeczytać 27 książek. Szczerze, to myślałam, że będzie gorzej, więc jestem mile zaskoczona. Regres nie jest zbyt duży, trzymam się normy, a i tak teoretycznie statystycznie zapewniłam sobie spokój prawie do pięćdziesiątki, jeśli chodzi o polskie czytanie. Łącznie dało mi to 9465 stron, co miesięcznie daje średnio 2,25 książki i 788,75 strony, a dziennie ok. 26 stron. Wydaje mi się, że znaczną część moich książek Wam zrecenzowałam (nie ma co pisać o lekturach, ja to robię z przyjemności, proszę Państwa, a szkolne książki nie dość, że trudno się czyta, to po co uświadamiać uczniów i zniechęcać ich do lektur tym bardziej- niech żyją w błogiej nieświadomości, a później niech przeżyją szok, a co!). Oczywiście recenzje Wam podlinkuję- wystarczy kliknąć w tytuł albo zajrzeć do nowości, świeżynki na blogu- alfabetycznego katalogu.
   1.       Scott Westerfeld „Lewiatan”
   2.       Stanisław Wyspiański „Wesele”
   3.       Patrick Süskind „Pachnidło” (Die Geschichte eines Mörder- uwielbiam niemiecki tytuł I mówcie, co chcecie, ale ja ten język nawet lubię :D moja nauczycielka byłaby ze mnie dumna)
   4.       Arthur Conan Doyle „Studium w szkarłacie”
   5.       Stefan Żeromski „Ludzie bezdomni”
   6.       Rick Yancey „Badacz potworów”
   7.       Joseph Delaney „Zemsta czarownicy”
   8.       Stefan Żeromski „Przedwiośnie”
   9.       Arthur Conan Doyle „Znak czterech”
   10.   John Green „Gwiazd naszych wina”
   12.   Robert Galbraith „Wołanie kukułki”
   13.   Jasper Fforde „Ostatni smokobójca”
   14.   Philippa Gregory „Krucjata”
   15.   Samantha Shannon „Czas żniw”
   16.   Orson Scott Card „Zaginione wrota”
   17.   Tahereh Mafi Dotyk Julii”
   18.   Scott Westerfeld  Behemot”
   19.   Scott Westerfeld  „Goliat”
   20.   Witold Gombrowicz „Ferdydurke”
   21.   Oscar Wilde „Portret Doriana Graya”
   22.   Cassandra Clare “Miasto kości”
   23.   M. Johnson, J.Green, L.Myracle “W śnieżną noc”
   24.   Hanna Krall „Zdążyć przed Panem Bogiem”
   25.   Marissa Meyer „Cinder”
   26.   Philippa Gregory „Złoto głupców”
   27.   Sarah J. Maas „Szklany tron”
Podobnie jak w poprzednim roku, chciałabym zrobić krótkie zestawienie, rozdać pewnego rodzaju nagrody temu, co mnie wzruszyło, zaskoczyło, rozbawiło lub wkurzyło (macie pomysł na nazwę i/lub wygląd nagrody- piszcie!). Tak więc nie przedłużajmy, bo to nie Telekamery czy Oscary.
·         Książka Roku- miałabym co najmniej dwa typy, ale już dawno postanowiłam, że lepiej nagrodzić więcej, niż wszystko dać jednej pozycji. Dlatego też nagrodę naprawdę zasłużenie otrzymuje Samantha Shannon i jej „Czas żniw”- w sumie aż dziwne, że miałam jakieś wątpliwości. Jest to jedyna książka, za którą wyglądam za każdym razem w empiku i siedzę jak na szpilkach, by polecieć do księgarni kupić drugi tom.
·         Książkowe Zaskoczenie Roku- tu już w lutym miałam swojego faworyta, więc spełniam dane sobie i innym słowo: Scott Westerfeld i „Lewiatan”- kto by pomyślał, że coś takiego mi się spodoba? A co? A dzięki temu zupełnie inaczej patrzę na książki, w których technologia jest trochę bardziej zaawansowana niż przeciętny laptop czy samochód.
·         Książkowy Gniot Roku- Panie Card, przykro mi, ale swoimi „Zaginionymi wrotami” nie zrobił Pan na mnie żadnego wrażenia i teraz trochę się boję inwestować w inne Pańskie książki.
·         Film Roku- tu nie mam wątpliwości: „Gwiazdnaszych wina”- to dlatego nie dałam tego jako najlepszej książki. Film nie miał w tym roku żadnej większej konkurencji, mimo że w kinie byłam i to nawet nie raz. Może dobrze dla GNW, że „Hobbit” dopiero przede mną (już za mną XD). Może dobrze dla GNW, że „Kosogłos” był taki letni. W sumie było tak, jak z Książką Roku- „Gwiazd naszych wina” po prostu nie musiało bać się w tym roku konkurencji, skoro obejrzałam go dwa razy z kawałkiem i przy każdym momencie ryczałam jak bóbr.
·         Najgorszy Film Roku- znowu nie ma takiego gniota, żebym dała tę zaszczytną nagrodę jednoznacznie. Choć nie! jest „Miasto 44”, które kompletnie do mnie nie trafiło, więc na potrzeby kategorii, uznajmy to za gniot, a co gorsza- przereklamowany, opiewany wszem i wobec gniot.
·         Serial Roku- tu Was zapewne zaskoczę. W tym roku nie miałam szans na porządne zasiądnięcie przed telewizorem lub komputerem i odpalenie porządnego, popularnego lub nie, amerykańskiego/brytyjskiego serialu. Ale jest coś, co mnie totalnie urzekło i co jest zdecydowanie ekranowym zaskoczeniem roku, kompletnym objawieniem. Jak dobrze, ze Jedynka zrezygnowała z „Mody na sukces”, skoro zamiast tego mamy „Wspaniałe stulecie”. Genialny, wciągający po uszy turecki serial historyczno-kostiumowy o sułtanie Imperium Osmańskiego i jego dworze. Pełno tu intryg, spisków, zwrotów akcji i napięcia. Nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego mnie zainteresuje i wciągnie. Jest tak, jak kilka lat temu z „Filarami ziemi” (TVP1 wtorek 20:25- w końcu!) - choćby się paliło i waliło, przychodzę do szkoły i w kurtce, buciorach, z plecakiem na plecach i językiem na brodzie ładuję się na kanapę i patrzę w ekran jak urzeczona. Aż sama się z siebie śmieję. Jeśli nie słyszeliście lub nie widzieliście serialu- przykro mi, ale po 50 wyemitowanych odcinkach pewnie ciężko będzie się połapać. Ale jeśli choć trochę Was zainteresowałam, to macie co nadrabiać. Patrząc na mój wywód, chyba będę musiał przysiąść i skrobnąć Wam coś więcej na ten temat, bo to tylko marna cząstka tego, co chciałam przekazać.
·         Artysta Roku- prym dalej wiedzie Ed Sheeran- faza wróciła rok temu, ma się dobrze i nie zamierza odpuścić. O „I See Fire” nie wspominam, bo to było dawno i nieprawda, ale dużo zawdzięczam tej piosence (choćby wygraną w pokazie talentów i kilka nagród)- teraz nadszedł czas „All Of The Stars”, które ubóstwiam (a Youtube mi taki dobry instrumental zablokował, że nie mogę śpiewać), jak i „Thinking Out Loud”, przy którym przypominają mi się stare dobre czasy, gdy byłam piękna i młoda i trochę o siebie dbałam, tańcząc rumbę do takich kawałków na kursie tańca (ja chcę iść na kurs, teraz zaraz!). Ale mnie wczoraj kusiło, żeby porywalizować wczoraj o ostatnie bilety do Warszawy.
·         Album Roku- tu nie ma zaskoczenia. Po prostu: Ed Sheeran „X”
·         Reaktywacja Roku- trochę się nad tą kategorią zastanawiałam, bo ostatnio wróciłam do kilku zespołów, które lubiłam, ale o których zapomniałam i nie wyszukiwałam ich piosenek. I jest mi naprawdę przykro, że muszę odebrać tę nagrodę Fall Out Boy, którzy ostatnio cały czas chodzą mi po głowie i których słucham namiętnie, ale niestety moja historia na You Tubie nie kłamie. Najczęściej przesłuchiwaną playlistą jest ta z piosenkami… Ylvisa. Tak wiem, faceci od lisa. Ale odkąd światło dzienne ujrzało „Trucker’s Hitch”, później „Mr. Toot”, a w końcu „I Will Never Be A star”(genius!!!), „Yoghurt” i „Intolerance” (gienius x2!!!), to co mogę zrobić? Co mogę zrobić, jeśli i ich nowe kawałki, a nie mówię o tych starszych, są tak zabawne, a przy tym tak dobre technicznie?. „Jan Egeland” rulez, „Someone Like Me” rulez, „Stonehenge” rulez, „Pressure” rulez, no i w końcu świąteczne   „Da vet du at det er Jul” (by się wydawało, że chociaż to na serio zrobią, ale jakże!). Nie zastanawiałabym się, gdybym mogła kupić ich krążek, a na koncert poszłabym pierwsza. A tak… cóż, zostało mi zapętlanie playlisty przy odrabianiu fascynujących zadań z matematyki. Takie moje małe guilty pleasure. :D

Został jeszcze stosik, ale dlatego, że bardzo długo nie pokazywałam Wam moich zdobyczy, a książki jakoś tak same się kupowały, podzielę się tylko tymi najnowszymi: gwiazdkowymi i pogwiazdkowymi.
Kto powie, co czytam na moim Kindelku?

·         Philippa Gregory „Złoto głupców”- prezent od brata (ekhm, Mikołaja oczywiście)
·         Sarah J. Maas „Szklany tron”- to akurat prezent dla brata ode mnie, ale co ja poradzę, że mam lepszy książkowy refleks od niego? Takie było założenie: że teoretycznie to jego książka, ale kupiona też z myślą o mnie. ;) Darka z Więcej Książków- jeszcze raz dziękuję za rekomendację.
·         Gena Showalter „Alicja w krainie zombie”- coś słyszałam o tej książce, dobre i złe rzeczy, a że w „Oszołomie” rzucili akurat wyprzedaż taniej książki, to chwyciłam.
·         Erin Morgernstern „Cyrk nocy”- też słyszałam o tej książce i też dobre rzeczy. I tak- też była w Auchanie za dyszkę.
·         Andrzej Sapkowski „Sezon burz” i „Ostatnie życzenie”- książki brata, ale mam zamiar zabrać się za klasyki. A że po promocji, to czemu nie zacząć kolekcjonować teraz?
·         No i nie mogę zapomnieć o mojej multiksiążce, czyli Kindle Paperwhite, który dostałam pod choinkę. Na początku myślałam, że chusteczki do czyszczenia ekranów to tylko żartobliwa aluzja do stanu mojej komórki i laptopa, ale nie… Gdybyście widzieli moją minę, jak otwierałam paczkę i bawiłam się we włączanie i wyłączanie, i oglądanie wygaszaczy. Kindelek już jest podpisany i powoli, acz nieubłaganie zapełniany.


Czy mogłabym zapomnieć o kolegach po fachu? Oczywiście, że nie. Do tych blogerów, których polecałam Wam w tamtym roku, doszło kilku naprawdę wartościowych ludzi, zarówno z blogosfery, jak i z książkowej części You Tube'a, w który wiągnęłam się na całego. I mimo że te rekomendacje zbyt wiele w ich sytuacji nie zmienią- to oni mogą wypromować mnie, a nie ja ich XD- to jednak warto wspomnieć o tych, których odkryłam w tym roku i czytam regularnie. Wszyscy są świetni, niezwykle charyzmatyczni i uwielbiam ich sposób pisania i mówienia. No i moja nowa miłość: tagi! Polecam gorąco gorąco gorąco!!!

·         Więcej książków
·         Book Reviews by Anita
·         Martha Oakiss Secret-Books
·         Eiv Ladris
·         Czuły Kaktus
·         The world of my reviews
·         PolandbananasBOOKS by Christine May (coś zagranicznego też się znalazło)


Nie chcę sprawdzać, jak bardzo się rozpisałam, bo wiem, że jest tego zdecydowanie za dużo. Ale podsumowanie roku to podsumowanie roku. Jeśli chodzi o jakieś założenia, wyzwania, które sobie postawiłam w 2015 roku, to nigdy nie robię takich rzeczy na piśmie, oficjalnie, publicznie. Chcę czytać tyle, ile będę mogła, zobaczyć kilka fajnych filmów, poznać trochę nowej muzyki i może wreszcie wybrać się na jakiś porządny koncert. Czyli w sumie to samo, co od kilku lat. Ten rok jest jednak wyjątkowy i bardzo intensywny, dlatego tym bardziej nie nastawiam się na nic konkretnego- do maja jestem zniewolona przez maturę, a później zobaczymy, jak będą wyglądały te moje najdłuższe wakacje w życiu. Czas zabrać się do nauki, zwłaszcza że studniówka już za mną i do najważniejszych egzaminów życia zostało około 90 dni. Wszystkie ambitne plany i marzenia niech poleżą spokojnie do końca maja. Jedyne, czego mi potrzeba, to czas: na obowiązki,, a przede wszystkim na odpoczynek i właśnie tego czasu wszystkim Wam życzę.

2 komentarze:

  1. Bardzo długie podsumowanie roku, przyznam sie, że nie czytalam całości, ale chyba się na mnie nie obrazisz? Gratuluje Ci. Nie wiem jak to wyszło u mnie ponieważ ja takiego czegoś nie byłam w stanie zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się nie gniewam, samej tez czasem mi się nie chce tego czytać. XD

      Usuń

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)