17:00

Scott Westerfeld „Wyjątkowi”

Scott Westerfeld „Wyjątkowi”


 Tytuł: „Wyjątkowi”

Autor: Scott Westerfeld

Liczba stron: 328

Wydawnictwo Egmont

 

              Po niemal dwóch latach bezowocnych oczekiwań na wznowienie trzeciego tomu nadszedł czas by pogodzić się z brakiem premiery finału i skończyć przygodę z Tally Youngblood i światem ślicznych w starej okładkowej wersji. Oficjalnie dotarłam do finału oryginalnej trylogii i na razie składam broń, nie zamierzając czytać dalszej części, zwłaszcza w momencie, gdy nawet wydawnictwo zdaje się stawiać na tej serii krzyżyk.

              Tally w swoim nowym ciele Wyjątkowej czuje się jak ryba w wodzie, a jej istnieniu przyświeca jeden cel: wyłapać jak najwięcej członków Nowego Dymu i ostatecznie zniszczyć ten obóz buntowników, którego chore eksperymenty o mało nie zabiły Zane’a. Pragnie, by chłopak jak najszybciej dołączył do ekipy jej i Shay. Dziewczyny opracowują szalony plan, który pomoże im osiągnąć te dwa cele. Ale sprawy jak zwykle nie idą zgodnie z zamiarem i coś, co miało być tylko kolejnym numerem, przeradza się w prawdziwą rewolucję.

16:11

Piękny dzień czy koniec świata? 30 Seconds To Mars „It’s The End Of The World But It’s A Beautiful Day”

Piękny dzień czy koniec świata? 30 Seconds To Mars „It’s The End Of The World But It’s A Beautiful Day”

Tytuł: „It’s The End Of The World But It’s A Beautiful Day”

Autor: Thirty Seconds To Mars

Data premiery: 15 września 2023

Gatunek: alternatywna

Czas trwania: 33:29

Wytwórnia: Concord Records

 

Coraz trudniej przychodzi mi oceniać nową twórczość artystów, z którymi związana jestem od dłuższego czasu. Trudno od nich oczekiwać braku zmiany przez całe dekady, a jednocześnie nostalgia woła z oddali i błaga o coś w starym stylu. Zdarzają się takie piękne powroty jak przy najnowszym krążku od Fall Out Boy, który na nowo rozbudził we mnie sympatię do zespołu. Zdarza się, że nowości siadają pół na pół: na przykład nowa odsłona Paramore, u których zmiana klimatu następowała powoli ale stabilnie, co pozwoliło na częściowe pogodzenie się z gatunkową woltą. Są takie przypadki jak twórczość Eda Sheerana, którego ostatnie dwie płyty przesłuchałam raz i zostawiłam wiszące bezużytecznie na playliście, czy też niesławny przypadek Panic! At The Disco, gdzie im dalej, tym gorzej i miłe wspomnienia niestety nie są już tak miłe.

Thirty Second To Mars poznałam ponad dziesięć lat temu i nawet nie wiem, kiedy ta dekada zleciała. Przez cały ten czas, zwłaszcza przy premierach nowych krążków (a było ich całe trzy) zawsze towarzyszy mi mieszanka podniecenia i niepewności, co dostanę tym razem. I choć miłość do Leto i spółki jest może trochę bledsza, to gdzieś w głębi tli się dalej, więc od ulubionego zespołu naprawdę nie chciałabym dostać jakiejś szmiry.