19:50

Książka, która błaga o dotyk... Tahereh Mafi "Dotyk Julii"

Tytuł: „Dotyk Julii”
Autorka: Tahereh Mafi
Liczba stron:332
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte

„Dotyk Julii” kupiłam jakiś czas temu pod wpływem chwili i fajnej ceny. Muszę się przyznać, że nie zamierzałam jej czytać w najbliższym czasie i podchodziłam do niej z pewnym dystansem. Jakoś nie wydawało mi się, że akurat ten bestseller trafi także do mnie. Ale w końcu przyszły wakacje, a mi nie chciało się sięgać po jakąś cegłę, która zajęłaby mi tydzień, więc w końcu  ściągnęłam „Dotyk Julii” z półki i zabrałam z kilkoma innymi książkami na wakacje. A gdy przyszedł czas na lekturę…


                Julia ma niezwykły dar: jej dotyk zabija. Ze względu na to od prawie roku przebywa w zamknięciu odizolowana przez cztery betonowe ściany od cywilizacji. Pewnego dnia do jej celi dokwaterowany zostaje tajemniczy chłopak Adam. Wkrótce okazuje się również, że Julią niebezpiecznie mocno interesuje się Komitet Odnowy, który chce wykorzystać jej zdolności przy wprowadzeniu i utrzymaniu własnej wizji ładu.

                Książka zaskoczyła mnie tym, że wciągnęła mnie praktycznie od samego początku. Akcja rozwija się bardzo szybko, a malutka objętość tylko sprawia pozory, jakby nic wielkiego nie mogło się w książce zdarzyć. Tymczasem na łamach tej trzystustronicowej książki dzieje się znacznie więcej, niż byśmy przypuszczali, a akcja obfituje zarówno w ucieczki, pościgi i bijatyki, jak również (i zwłaszcza) sceny romantyczne. Tak naprawdę wątek miłosny wypełnił większość treści książki, a resztę zniósł na drugi plan, jednak nie przeszkadzało mi to. Wydaje mi się, że książkę równie dobrze by mi się czytało z mniejszą ilością miłosnych perypetii, nabrałaby ona tylko nieco innego charakteru. Oba te wątki mnie wciągnęły, bez znaczenia, który wiódł prym. Najwidoczniej mam ostatnio zapotrzebowanie na romantyczne historie. Jakby nie było, całość sprawia, że „Dotyk Julii” stanowi udane preludium do następnych części i zapowiada dynamiczną kontynuację, następne zwroty akcji, tym razem w zdecydowanie większej ilości, i rozwijający się wątek romantyczny, którym nie pogardzi większość czytelni(czek)ków.


                Bohaterowie znowu zdobyli u mnie sympatię. Julia nie irytuje, a intryguje, Adam to przystojniak, którego nie może zabraknąć w żadnej powieści dla młodzieży, ale polubiłam go, między innymi ze względu na jego relacje z bratem, a także postawy podwójnego agenta. O Warnerze na razie zbyt wiele nie powiem. Wydaje mi się bardzo interesującą postacią, choć może to być skutkiem spoilerów, których narobiłam sobie aż za dużo, by go ocenić. I mimo że domyślam się, jak to dalej będzie wyglądać, myślę, że moje wyobrażenie pary idealnej tej powieści nie ulegnie zbyt wielkiej zmianie.


                Przy powieści Tahereh Mafii nie można nie wspomnieć o dość nietypowej formie narracji. Skreślone zdania od samego początku, już przy kartkowaniu książki, przykuły moją uwagę i w żadnym wypadku nie przeszkadzały mi w czytaniu, nie rozpraszały, a wręcz dodawały treści głębi i pozwalały choć trochę bardziej zajrzeć w głowę głównej bohaterki. Równie ciekawe okazały się powtórzenia nie oddzielane znakami interpunkcyjnymi, które spiętrzały emocje bohaterki i dawały je jeszcze mocniej odczuć czytelnikowi. Muszę jednak przyznać, że po każdej dłuższej przerwie od tych powtórzeń, gdy zagłębiałam się w akcję tak bardzo, że zapominałam o całej formie powieści, potrafiły wytrącić z równowagi. Sprawiało to wrażenie, jakbym czytała na głos i nagle część zdania, której się nie spodziewałam, uciekała w następną linijkę, całkowicie zmieniając akcent w zdaniu i wywołując niezły zonk. Nie mogę zapomnieć też o Julii manii liczenia. Mnie jako mat-fiza te wszędobylskie liczby tylko cieszyły.


                „Dotyk Julii” okazał się naprawdę miłym zaskoczeniem i świetnym sposobem na spędzenie kilku chwil wolnego czasu. Przy najbliższej okazji na pewno zaopatrzę się w kolejne dwie części (smuteczek, że nie będą one w tej samej szacie graficznej), a dodatkowi „Trzy tajemnice” też nie mówię nie. Po pierwszej części wymagania zdecydowanie wzrosły i już nie czekam na besteseller, który ujdzie w tłoku, ale coś, co wciągnie mnie na całego i powali na ziemię. Liczę na jeszcze więcej akcji, jeszcze więcej romansu i jeszcze więcej stron dobrej serii. Czas zacząć porządnie rozglądać się po jakiś fajnych ofertach.

1 komentarz:

  1. Ja miałam lekturę w planach od dawna, ale nie nadarzała się przez długi czas okazja, żeby ją przeczytać... Kiedy jednak w końcu się za nią zabrałam, moje odczucia były niezwykle podobne do Twoich :)

    Zapraszam do mnie: kulturka-maialis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)