11:55

Uważaj, o czym śnisz... Kerstin Gier "Silver. Pierwsza księga snów"



Tytuł: „Silver. Pierwsza księga snów”
Autorka: Kerstin Gier
Liczba stron: 415
Wydawca: Media Rodzina


               Od momentu, gdy zakochałam się w Trylogii Czasu Kerstin Gier, minął mniej więcej rok. A ja dalej lubię sobie przeglądać te książki, oglądać filmy albo słuchać ścieżek dźwiękowych. Uznałam jednak, że przesadą byłoby czytać serię jeszcze raz po tak krótkim czasie, zwłaszcza że tyle innych powieści czeka na swoją kolej. A poza tym, mam w zanadrzu inną serię tej autorki, może warto byłoby spróbować?


               Liv nie wierzy w horoskopy i wróżby, za to zawsze lubiła sny. Jej zainteresowanie nimi znacznie wzrosło po przeprowadzce do Londynu, kiedy to stają się one jeszcze bardziej niezwykłe: tajemniczy korytarz z mnóstwem drzwi, między innymi takimi zielonymi z gałką w kształcie jaszczurki, miejsca, których nigdy nie odważyłaby się odwiedzić, zwłaszcza nocą i czterech nieziemsko przystojnych chłopców, którzy okazują się być jej kolegami ze szkoły. Co lepsze, okazuje się, że wiedzą oni o Liv zbyt wiele. Chyba że sny nie są tylko wybujałą fantazją dziewczyny.


               Od „Pierwszej księgi snów” dostałam dokładnie to, czego spodziewałam się po twórczości Kerstin Gier: słodkiej, przyjemnej, lekko zwariowane i tajemniczej historii z zabawnymi postaciami i wyszczekaną narratorką. Jednocześnie mnie to satysfakcjonuje, z drugiej strony jestem trochę nieukontentowana. Dodatkowo przyzywanie demonów i świadome sny o wiele mniej do mnie trafiły niż podróże w czasie, teorie spiskowe i loże masońskie. Dlatego przykro mi, ale „Pierwsza księga snów” ma jeszcze bardzo dużo do nadrobienia, żeby chociaż dorównać Trylogii Czasu.
               

               Jednocześnie „Silver” jest jeszcze bardziej młodzieżowa niż poprzednia seria autorki- o ile w ogóle się da. Elementy fantastyczne są tak delikatne i niepozorne, że gdyby delikatnie zmienić powieść albo po prostu na chama wyciąć z niej wszystkie magiczne fragmenty, książka nadal tworzyłaby zgrabną, bardzo młodzieżową całość. W połączeniu z bardzo bezpośrednią narracją i dużą ilością żartów i postaciami, które może nie są najbardziej kunsztownymi charakterami na świecie, ale bardzo łatwo zyskują sympatię u czytelnika, historia mogłaby być wyjęta żywcem z fabuły amerykańskich seriali typu „The Gossip Girl”.
               

               Pod koniec książki oczywiście wszystko nabiera tempa, zarówno wątek fantastyczny, jak i młodzieżowy, co czyta się bardzo fajnie, a jednocześnie bardzo szybko. Aż szkoda, że to wszystko tak pędzi. Jest to jednak bardzo dobra wróżba dla kolejnych części, które zapowiadają się co najmniej równie ekscytująco. Jednocześnie muszę przyznać, że zakończenie „Silver” wydaje się być zdecydowanie lepiej zaplanowane, niż to z „Czerwieni rubinu” czy „Błękitu szafiru”. W tym przypadku wszystko jest bardziej ułożone, a klamra zamykająca historię pierwszego tomu dużo wyraźniejsza, czego zdecydowanie brakowało przy pierwszych dwóch częściach Trylogii Czasu. Wydaje mi się, że dzięki temu o wiele łatwiej będzie się wbić w kolejne części po dłuższej przerwie. Zobaczymy, czy moje przypuszczenia okażą się trafne.


               Byłam gotowa na kupienie całe serii choćby dla samej cudownej oprawy, dlatego cieszę się, że za tą piękną buźką kryje się całkiem przyjemna i angażująca historia. „Silver. Pierwsza księga snów” to porządna dawka dobrej energii, miłych bohaterów uwikłanych w ciekawą, chociaż bardzo prostą historię. Dla mnie może za prosta i za mało fantastyczną, ale sądzę, że całość dopiero zaczyna nabierać tempa. Połączenie „Incepcji”, „Plotkary” z czarną mszą i tabliczką OUIJA sprawia, że wręcz nie mogę się doczekać momentu, gdy po raz kolejny przejdę przez zielone drzwi z klamką w kształcie jaszczurki.

2 komentarze:

  1. Twórczość tej autorki jeszcze przede mną. Zachęcające są coraz to mnogie pozytywne recenzje jej dzieł. Możliwe, że zacznę od "Silver", bo wydaje mi się być dość dziwaczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gier ma w swoim stylu to coś, co sprawia, że przez jej książki po prostu się płynie. A to już od nas zależy, czy dlatego, że wciągniemy się w historię, czy po prostu jest to za łatwa literatura.

      Usuń

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)