12:00

Marie Lu "Legenda. Patriota"

Tytuł: „Legenda. Patriota”
Autorka: Marie Lu
Ilość stron: 351
Wydawca: Zielona Sowa


                       No i nadszedł ten czas, kiedy przychodzi przeczytać ostatni tom serii, która porwała mnie na całego. Aż mi szkoda, że muszę pożegnać Daya, June i resztę, ale to, że robię miejsce dla nowych bohaterów, wcale nie znaczy, że ci odchodzą w zapomnienie, prawda?


                Republika jest na najlepszej drodze do odzyskania równowagi, gdy znowu coś staje na przeszkodzie do upragnionego spokoju. Kolonie Amerykańskie oskarżają kraj o wywołanie groźnej epidemii. Jeśli Republika nie dostarczy antidotum na czas, Kolonie gotowe są przerwać zawieszenie broni. Drogi Daya i June znowu się krzyżują. Czy po raz kolejny będą gotowi zrezygnować ze wszystkiego, o co tak mocno walczyli? Na amerykańskim kontynencie jeszcze nigdy nie było tak gorąco.


                Fabularnie nie wiedziałam, czego się po „Patriocie” spodziewać. Poprzedni tom skończył się w takim momencie, że możliwe było wszystko. I szczerze mówiąc, jestem zaskoczona, jak trzecia część wpasowała się w fabułę poprzednich dwóch części, które tworzyły zwartą i wydawałoby się, że zamkniętą całość. Widać, że Lu wszystko skrzętnie zaplanowała i tak poprowadziła akcję całej trylogii, by na żadną część nie zabrakło momentów zapierających dech w piersiach. Całość jednocześnie mnie zdruzgotała, jak i usatysfakcjonowała. Zwłaszcza przez końcówkę, która złapała za gardło i wycisnęła łzy, mimo że ją sobie zaspoilowałam, zaglądając na ostatnie strony przed czasem.


                Postaciom z „Legendy” po prostu nie da się kibicować. Daya i June pokochałam od pierwszych stron „Rebelianta” i ani przez chwilę w nich nie zwątpiłam, jedynie od czasu do czasu nie mogłam być pewna co do ich zamierzeń. Między finałem „Wybrańca” a początkiem „Patrioty” mija osiem miesięcy, bohaterowie znaleźli się w zupełnie innej sytuacji niż dotychczas, oboje wydorośleli, a jednocześnie dalej są tacy sami. Naprawdę można w nich uwierzyć, nie są krystaliczni, a przez to płascy. Składają się ze swoich niebywałych umiejętności, sukcesów i sławy, ale jednocześnie nie są pozbawieni wad, słabości i porażek. Tyczy się to zresztą wszystkich innych bohaterów oprócz głównej pary. Nikt tutaj nie jest płaski i czarno-biały: albo dobry, albo zły. W niektórych momentach żałowałam lub podziwiałam, nawet kibicowałam tym najgorszym, najpodlejszym. Marie Lu w punkt przedstawiła mnóstwo spraw i konfliktów, które rzadko kiedy pojawiają się w książkach przeznaczonych dla młodzieży. „Patriota” zarysowuje relacje syna z ojcem-tyranem, ślepe oddanie mylone z patriotyzmem, czy podświadome przywiązanie do ojczyzny, która nie jest rajem na ziemi.


                No właśnie, raj na ziemi. Rzadko kiedy można spotkać w młodzieżowych dystopiach świat, gdzie żadna alternatywa nie jest dobra. Zwykle jest tak, że trawnik jest zieleńszy po drugiej stronie płotu, nawet jeśli jego właściciel jest równie nienormalny, co ten po naszej stronie. W „Patriocie” jest odrobinę inaczej. Każde miejsce w Republice i poza nią przeraża i obrzydza. W poprzednich częściach Marie Lu ukazała nam świat w Koloniach, który kryje swoje prawdziwe oblicze za maską z bilbordów i spotów reklamowych. „Patriota” wychodzi poza kontynent amerykański, gdzie wydawać by się mogło, że jest o wiele lepiej. I na pierwszy rzut oka Antarktyda jest taką ostoją spokoju, jednak po bliższym przyjrzeniu równie mocno jeży włos na karku. Doceniam to, jak autorce udało się zbudować świat, który nie jest jednocześnie ani przesłodzony, ani naturalistyczny. Jest po prostu prawdziwy, ze swoim blaskiem i brudem, w który można uwierzyć i który kto wie, może okazać się bardzo prawdopodobny w przyszłości.



                Nie chcę porównywać „Patrioty” i całej „Legendy” do klasyków literatury antyutopijnej. Zdecydowanie brakuje jej do takich dzieł jak np. te od Orwella czy Huxleya. Wydaje mi się jednak, że trylogia może być idealnym wstępem dla młodzieży do tego typu literatury. Nie jesteś pewny, czy jesteś gotowy na „Rok 1984”, nie pociąga Cię fabuła lub polityczne tło? Sprawdź dla rozgrzewki „Legendę”. 

2 komentarze:

  1. Myślę, że bliższe zapoznanie się z tą serią wyjdzie mi na dobrze. Akurat taka tematyka jak najbardziej jest dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam jak najmocniej, trzeba dać tej serii drugie życie.

      Usuń

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)