20:49

Let's play a game... Bookathon 2016

                Wakacje trwają w najlepsze, a ja po raz kolejny zaliczam jakąś książkową niemoc i zamiast posiedzieć na słońcu z fajną książką i zimnym napojem, wolę spać do niewyobrażalnie późnej godziny i po raz n-ty oglądać serial typu „Szkoła” lub „Ukryta prawda”. Na szczęście mam nadzieję, że od jutra już wszystko się zmieni. Czas na ultimate challenge, tydzień wypełniony intensywnym czytaniem, który w moim przypadku ma zaowocować podobnym tempem aż do września. Czas na Bookathon 2016!



                Która to już edycja? W moim przypadku pierwsza. Jakoś nigdy nie składało się w czasie tak, żebym miała czas i ochotę, by uczestniczyć w poprzednich odsłonach. Owszem, śledziłam poczynania innych, dobierałam książki do wyzwań, ale na tym się kończyło. Jakiś czas temu obejrzałam filmik Anity z Book Reviews i wyjątkowo sprawnie udało mi się dobrać książki do poszczególnych kategorii. I to był początek, punkt zapalny, dzięki któremu pomyślałam: „dlaczego nie?”. więc jestem, a oto lista powieści, które chcę przynajmniej rozpocząć w danym dniu wyzwania:


   1.  Poniedziałek: Wakacje z duchami: „Alicja i lustro zombi” Gena Showalter


Początkowo miał być tu „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, jednak jeśli czytać Pottera, to tylko jedną część za drugą, bez przerw na nic innego. A że w książkach Showalter zombi nie są wcale nadgniłymi umarlakami, uznałam, że można je uznać za duchy.


   2.  Wtorek: Dokończenie lub rozpoczęcie serii: „Dwór cierni i róż” Sarah J. Maas


Choć mam zamiar w te wakacje ponownie przeczytać „Szklany tron” i zapoznać się z kolejnymi częściami, uznałam, ze bookathon potrzebuje godnej oprawy, w tym przypadku książek, których jeszcze nie przeczytałam. Autor więc się nie zmienił, tylko seria, która- mam nadzieję- mnie zachwyci.


   3.  Środa: Autor o Twoim imieniu lub inicjałach: „Alicja i lustro zombi” Gena Showalter


Nawet nie wiecie, jaki miałam problem ze znalezieniem takiego autora. Okazało się, że odpowiedź mam przed nosem. I tu się wytłumaczę: początkowo Alicja miała znaleźć się tylko w tej kategorii, ale grubaśnych książek na ten tydzień zebrało się tak dużo, że postanowiłam ułatwić sobie zadanie. Na zdjęciu jest pierwszy tom, drugi jeszcze fizycznie u mnie jeszcze się nie znalazł, ale jest jeszcze grubszy. A że „Alicja w krainie zombi” okazało się dużym zaskoczeniem, to może drugi tom utrzyma poziom.


   4.  Czwartek: Lato z kryminałem: „Żniwa zła” Robert Galbraith/ „Czerwone jak krew” Salla Simukka

Tak płaczę, że tu tyle czytania, tyle stron, oj Boziu, nie dam rady itd. A tu nagle dwie książki? Z serią o detektywie Strike’u jest tak, ze zajmuje mi ona zawsze dużo czasu i mimo że chciałam ją przeczytać w bookathonie, prawdopodobnie będę musiała ją sobie zostawić na późniejsze dokończenie. A „Czerwone jak krew” jest dużo krótsze, poza tym już zaczęłam to czytać, więc czemu nie? W dodatku trochę zimy na kartach powieści może ostudzi to gorące lato, które mam nadzieję jeszcze trochę u nas pogości.


   5.  Piątek: Książka z Twoim zawodem: „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”


No i Potter się jednak tu wcisnął. Nawet nie wiecie, jak trudno było mi tu coś dobrać. Bo powieści z architektami sobie nie przypominam, a do innych zawodów jakoś mnie nie ciągnie. No chyba że mam pracować w Hogwarcie, na Pokątnej lub w Hogsmeade. Mogę nawet nalewać piwo kremowe, albo sprzedawać cukierki w Miodowym Królestwie (dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam! Toż to zajęcie marzeń!)


   6.  Sobota: Wakacyjna miłość: „Ostatnia piosenka” Nicolas Sparks


Po pierwsze: to prawdopodobnie jedyna historia miłosna na moich półkach, która dzieje się w wakacje i jeszcze jej nie przeczytałam. Po drugie: wstyd nie przeczytać nic od Sparksa, który jest szychą wśród pisarzy romansideł. I po trzecie: film, który był kręcony na podstawie książki, która była pisana pod scenariusz filmu (tak, tak było ;P), bardzo mi się podobał i wycisnął sporo łez, gdy oglądałam go po raz pierwszy.


   7.  Niedziela: Przeczytaj 1500 stron

Wydaje się dużo? Jako umysł ścisły nie odmówiłam sobie tej przyjemności i policzyłam sobie trochę. 214 stron dziennie nie robi już takiego wrażenia, prawda? Zwłaszcza jeśli tak jak ja potraficie od rana do ciemnej nocy nie robić nic oprócz czytania z małymi przerwami na piciu i siusiu. A jak się sprawy mają z moim stosem? Gdybym jakimś cudem miała przeczytać wszystkie wymienione książki, miałabym do pokonania 2401 stron, czyli 343 dziennie. Cóż, tutaj już nie zamierzam oceniać, jak trudne jest to wyzwanie.



                Czy i ile uda mi się przeczytać? Mam nadzieję, że razem z czytelniczym szałem przyjdzie i wzmożona aktywność na Facebooku i Instagramie, na których będę na bieżąco informować o moich dokonaniach. Planuję też recenzje skończonych książek w bliższym lub dalszym czasie od końca Bookathonu, a już za tydzień podsumowanie, o ile będzie co podsumowywać. A czy Wy zamierzacie biernie lub czynnie uczestniczyć w Bookathonie? Śmiało dzielcie się swoimi stosikami i osiągnięciami.


Zaczytanego tygodnia życzę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)