Wakacje
trwają w najlepsze, a ja po raz kolejny zaliczam jakąś książkową niemoc i
zamiast posiedzieć na słońcu z fajną książką i zimnym napojem, wolę spać do
niewyobrażalnie późnej godziny i po raz n-ty oglądać serial typu „Szkoła” lub „Ukryta
prawda”. Na szczęście mam nadzieję, że od jutra już wszystko się zmieni. Czas
na ultimate challenge, tydzień wypełniony intensywnym czytaniem, który w moim
przypadku ma zaowocować podobnym tempem aż do września. Czas na Bookathon 2016!
Która
to już edycja? W moim przypadku pierwsza. Jakoś nigdy nie składało się w czasie
tak, żebym miała czas i ochotę, by uczestniczyć w poprzednich odsłonach.
Owszem, śledziłam poczynania innych, dobierałam książki do wyzwań, ale na tym się
kończyło. Jakiś czas temu obejrzałam filmik Anity z Book Reviews i wyjątkowo
sprawnie udało mi się dobrać książki do poszczególnych kategorii. I to był
początek, punkt zapalny, dzięki któremu pomyślałam: „dlaczego nie?”. więc
jestem, a oto lista powieści, które chcę przynajmniej rozpocząć w danym dniu
wyzwania:
1. Poniedziałek:
Wakacje z duchami: „Alicja i lustro zombi” Gena Showalter
Początkowo miał być tu „Harry
Potter i Kamień Filozoficzny”, jednak jeśli czytać Pottera, to tylko jedną
część za drugą, bez przerw na nic innego. A że w książkach Showalter zombi nie
są wcale nadgniłymi umarlakami, uznałam, że można je uznać za duchy.
2. Wtorek:
Dokończenie lub rozpoczęcie serii: „Dwór cierni i róż” Sarah J. Maas
Choć mam zamiar w te wakacje
ponownie przeczytać „Szklany tron” i zapoznać się z kolejnymi częściami,
uznałam, ze bookathon potrzebuje godnej oprawy, w tym przypadku książek,
których jeszcze nie przeczytałam. Autor więc się nie zmienił, tylko seria,
która- mam nadzieję- mnie zachwyci.
3. Środa:
Autor o Twoim imieniu lub inicjałach: „Alicja i lustro zombi” Gena Showalter
Nawet nie wiecie, jaki miałam
problem ze znalezieniem takiego autora. Okazało się, że odpowiedź mam przed
nosem. I tu się wytłumaczę: początkowo Alicja miała znaleźć się tylko w tej
kategorii, ale grubaśnych książek na ten tydzień zebrało się tak dużo, że
postanowiłam ułatwić sobie zadanie. Na zdjęciu jest pierwszy tom, drugi jeszcze
fizycznie u mnie jeszcze się nie znalazł, ale jest jeszcze grubszy. A że „Alicja
w krainie zombi” okazało się dużym zaskoczeniem, to może drugi tom utrzyma
poziom.
4. Czwartek:
Lato z kryminałem: „Żniwa zła” Robert Galbraith/ „Czerwone jak krew” Salla
Simukka
Tak płaczę, że tu tyle czytania,
tyle stron, oj Boziu, nie dam rady itd. A tu nagle dwie książki? Z serią o
detektywie Strike’u jest tak, ze zajmuje mi ona zawsze dużo czasu i mimo że
chciałam ją przeczytać w bookathonie, prawdopodobnie będę musiała ją sobie
zostawić na późniejsze dokończenie. A „Czerwone jak krew” jest dużo krótsze,
poza tym już zaczęłam to czytać, więc czemu nie? W dodatku trochę zimy na
kartach powieści może ostudzi to gorące lato, które mam nadzieję jeszcze trochę
u nas pogości.
5. Piątek:
Książka z Twoim zawodem: „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”
No i Potter się jednak tu
wcisnął. Nawet nie wiecie, jak trudno było mi tu coś dobrać. Bo powieści z architektami
sobie nie przypominam, a do innych zawodów jakoś mnie nie ciągnie. No chyba że
mam pracować w Hogwarcie, na Pokątnej lub w Hogsmeade. Mogę nawet nalewać piwo
kremowe, albo sprzedawać cukierki w Miodowym Królestwie (dlaczego wcześniej o tym
nie pomyślałam! Toż to zajęcie marzeń!)
6. Sobota:
Wakacyjna miłość: „Ostatnia piosenka” Nicolas Sparks
Po pierwsze: to prawdopodobnie
jedyna historia miłosna na moich półkach, która dzieje się w wakacje i jeszcze
jej nie przeczytałam. Po drugie: wstyd nie przeczytać nic od Sparksa, który
jest szychą wśród pisarzy romansideł. I po trzecie: film, który był kręcony na
podstawie książki, która była pisana pod scenariusz filmu (tak, tak było ;P),
bardzo mi się podobał i wycisnął sporo łez, gdy oglądałam go po raz pierwszy.
7. Niedziela:
Przeczytaj 1500 stron
Wydaje się dużo? Jako umysł
ścisły nie odmówiłam sobie tej przyjemności i policzyłam sobie trochę. 214
stron dziennie nie robi już takiego wrażenia, prawda? Zwłaszcza jeśli tak jak
ja potraficie od rana do ciemnej nocy nie robić nic oprócz czytania z małymi
przerwami na piciu i siusiu. A jak się sprawy mają z moim stosem? Gdybym jakimś
cudem miała przeczytać wszystkie wymienione książki, miałabym do pokonania 2401
stron, czyli 343 dziennie. Cóż, tutaj już nie zamierzam oceniać, jak trudne
jest to wyzwanie.
Czy
i ile uda mi się przeczytać? Mam nadzieję, że razem z czytelniczym szałem
przyjdzie i wzmożona aktywność na Facebooku i Instagramie, na których będę na
bieżąco informować o moich dokonaniach. Planuję też recenzje skończonych
książek w bliższym lub dalszym czasie od końca Bookathonu, a już za tydzień
podsumowanie, o ile będzie co podsumowywać. A
czy Wy zamierzacie biernie lub czynnie uczestniczyć w Bookathonie? Śmiało
dzielcie się swoimi stosikami i osiągnięciami.
Zaczytanego tygodnia
życzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)