23:16

Erilea rok wcześniej... Sarah J. Maas "Zabójczyni"

Tytuł” „Zabójczyni”
Autorka: Sarah J. Maas
Liczba stron: 496
Wydawca: Uroboros


                Już przed wakacjami postanowiłam, że w tym roku lato upłynie mi między innymi pod znakiem twórczości Sary J. Maas. Idealnym początkiem był „Dwór cierni i róż”, zostało więc tylko odświeżyć sobie „Szklany tron” i zaznajomić się z pozostałymi częściami, które do tej pory kurzyły się na półce. Ale zanim przyszedł czas na „Szklany tron”, postanowiłam najpierw poznać historię Celaeny Sardothien sprzed turnieju o miano Królewskiej Obrończyni.

                Celaena Sardothien ma dopiero szesnaście lat, a już znana jest na całym kontynencie jako Zabójczyni Adarlanu, opływa w bogactwa i luksusy i niezwykle szybko pnie się w hierarchii Gildii Zabójców. Jakie przygody spotkały ją w rok przed tym, gdy wycieńczona została wyciągnięta z kopalni przez następcę tronu i zmuszona do rywalizacji o tytuł Królewskiej Obrończyni?


Tytuł: "Zabójczyni i władca piratów"
Liczba stron: 99
                Zacznijmy od tego, że „Zabójczyni” to naprawdę bardzo dobry wybór przed lekturą całej serii. Nie są to historyjki wyjęte nie wiadomo skąd, bez odzwierciedlenia w kolejnych tomach, odseparowane jedna od drugiej grubą krechą. Właściwie gdyby nie budowa (typu: wstęp, rozwinięcie, kulminacja) i wyraźne zakończenia poszczególnych części, to „Zabójczyni” mogłaby być pierwszym tomem całej serii: akcja poszczególnych nowelek dzieje się praktycznie bez dłuższej przerwy, a i „Imperium Adarlanu” tworzy ze „Szklanym tronem” jeden ciąg.  Cała fabuła nie nudzi, momentami zaskakuje i trzyma w napięciu, jednak niewielki format poszczególnych części sprawia, że całość nie jest aż tak wciągająca. W każdej nowelce znajdziemy jakiś zwrot akcji, odkrycie jakiejś tajemnicy czy przeżycie szoku, jednak jest to dość przewidywalne i bez problemu odgadywałam rozwiązanie całej zagadki długo przed Celaeną. Chyba najlepsze jest to, że niuansiki, które w „Szklanym tronie” wydają się być dodane mimochodem, tylko po to, by przybliżyć odrobinę życiorys i charakter Celaeny i ubarwić historię, nagle uzyskują zupełnie inny sens. Wyszukiwanie wzmianek dotyczących życia Sardothien sprzed Endovier sprawia niezłą frajdę. Dlatego też uważam, że warto zacząć od nowelek, a nie zostawiać je sobie na później, na koniec, jako typowy dodatek. „Zabójczyni” zdecydowanie może wprowadzić w świat, w nastrój, a przede wszystkim książki pełnowymiarowe są zdecydowanie lepsze od zbioru opowiadań, zatem czytając „Zabójczynię” na początku, nie zepsujecie sobie odbioru całej serii na koniec lektury.


Tytuł: "Zabójczyni i Czerwona Pustynia"
Liczba stron: 124
                Celaena… Nie wiem dlaczego, ale w „Zabójczyni” wyjątkowo mnie irytowała. Pamiętam, że przy pierwszym razie ze „Szklanym tronem” polubiłam ją za jej przebojowość, wyważenie między brutalnością a wrażliwością na ludzi i kulturę, nietypowe zainteresowania jak na płatnego zabójcę itd. W nowelkach natomiast te kontrasty bardzo rzucały się w oczy. A mogę powiedzieć, że czytając ponownie „Szklany tron” tuż po zakończeniu „Imperium Adarlanu” na powrót nie było tak źle. Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale niezmiernie irytowało mnie, jaką modnisią nagle się stała, jak próżna i zapatrzona w siebie była w niektórych momentach, a nagle za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odzywała się w niej dobra i wspaniałomyślna dusza, która pragnie zbawić świat, nie bacząc na swoje bezpieczeństwo, swoją przyszłość. Celaena przeskakiwała ze skrajności w skrajność, z nienawiści w miłość, z obojętności i poświęcenie. Czułam się skołowana, gdy wpadała w szał i robiła z tuzina ludzi miazgę, a chwilę później plumkała na fortepianie, wybierała stroje i zamartwiała się o biednych i schorowanych. Rozumiem, że nowelki nie pozwalają na realistyczne ukazanie wewnętrznych przemian, rozumiem, że zajmuje to dużo czasu i stron, ale miotanie się między jedną stroną a drugą, w dodatku nie raz, ale praktycznie w każdej części ,trochę męczy.

Tytuł: "Zabójczyni i podziemny świat"
Liczba stron: 127



                Na niezdecydowaniu Sardothien cierpi niestety też wątek miłosny, którego i tak nie jest dużo. Sama historia jest słodka, niczym wyjęta z romansów typu „kto się czubi, ten się lubi” albo „porażenia piorunem miłości”. Najgorszy jest jednak fakt, jak Celaena traktuje Sama. Momentami wyglądało to jak obustronnie toksyczny związek, gdzie jedna strona mimo ogromnego uczucia pragnie kontrolować, poniżać, udowadniać swoją wyższość i „lepszość”, a jednocześnie poświęca się cała i ryzykuje życie bez względu na wszystko, czując się jak najgorszy- a przede wszystkim najbardziej pokrzywdzony, człowiek na świecie. Szkoda, bo Sam wydawał się być świetnym bohaterem i facetem, a zniknął- podobnie jak reszta postaci- w cieniu jedynej i niepowtarzalnej Zabójczyni Adarlanu.




Tytuł: "Zabójczyni i imperium Adarlanu"
Liczba stron: 111
                Wszystkie nowelki polecam przeczytać, jeśli chce się trochę lepiej zrozumieć dalszą fabułę „Szklanego tronu”. Zawarte w nich informacje z pewnością przydają się przy dalszej lekturze. Nie widzę jednak sensu czytać ich po całej serii, gdyż nie wniosą one nic nowego, przełomowego, a wręcz mogą zepsuć odbiór całości, gdyż są zdecydowanie gorsze od pełnoprawnych powieści. Historie nie nużą, trzymają w napięciu, ale dla osób, które lubią powolny rozwój akcji mogą okazać się nie tyle zbyt intensywne, co raczej za bardzo poszarpane, pourywane, jak przewijanie długiego filmu, by obejrzeć co lepsze sceny.


Niedawno poinformowano, że zostanie wydana jeszcze jedna nowelka, niestety na tyle krótka, że nie doczeka się pojedynczego wydania, a ukaże się w „Zabójczyni” ze zmienioną szatą graficzną, bardziej pasującą do reszty serii. Czy zamierzam kupić nowe wydanie? Zdecydowanie nie. Czy gdybym miała pojedynczo wydane nowelki lub chociaż jedną z nich? Też bym się nie skusiła. Obejdę się bez „Zabójczyni i uzdrowicielki”, bo ani nie przepadam za nowelkami aż tak, by duplikować egzemplarze, ani za samym „Szklanym tronem” nie skaczę i piszczę z zachwytu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)