12:00

Lustereczko, powiedz przecie... Gena Showalter "Alicja i lustro zombi"

Tytuł: „Alicja i lustro zombi”
Autorka: Gena Showalter
Liczba stron: 444
Wydawca: Herlequin

                „Alicja i lustro zombi” okazało się zbawienne, jeśli chodzi o bookathonowe wyzwania, w innym wypadku nie miałabym książki do wyzwania z inicjałami. A że „Alicja w krainie zombi” była zeszłorocznym niemałym zaskoczeniem, nie miałam obaw, że będę się z tą książką niemiłosiernie męczyć.


                Po ostatnim starciu z zombi Alicja jeszcze nie do końca doszła do siebie, a sytuacja nie dość, że się nie uspokaja, to jeszcze bardziej zagęszcza i komplikuje. Walka z żądnymi dusz bestiami nigdy nie ustaje i każda para rąk przydaje się w walce, toteż dziewczyna nie może dłużej odpoczywać. Już po krótkim czasie okazuje się, że Ali będzie musiała się zmierzyć nie tylko z potworami z jej koszmarów, a przede wszystkim ze swoją naturą, która niespodziewania zaczyna przybierać mroczniejszą, demoniczną postać.

                Po doświadczeniach z pierwszą częścią, wiedziałam, że po tej serii najlepiej nie spodziewać się za dużo. Dlatego po raz kolejny książkę czytało się dość szybko i łatwo. Powiedziałabym nawet, że jest ona lepsza niż pierwszy tom. „Lustro zombi” w gruncie rzeczy to taka podrasowana wersja „Krainy zombi”: schemat powieści jest taki sam, ale więcej tu akcji, walka z zombi jest ostrzejsza, a wydarzenia dziejące się dookoła głównego wątku momentami zaskakują i mogą trzymać w napięciu.


                Więcej tu też romansu: rozstań i powrotów, ochów i achów, pocałunków i bitwy na pięści itd. To mnie już tak nie cieszy, ale cóż, w końcu to harlekin.  Sumując to wszystko, nie do końca jestem pewna, czy autorka aby nie przedobrzyła. Tego wszystkiego jest tak dużo, a jednocześnie po pierwszej części tak znane i oklepane, że momentami nuży, nawet trochę irytuje. Nawet kulminacja historii jest taka sama! Bez przesady!


                Można było pomyśleć, że chociaż to, co przydarzyło się Ali i z czym musi walczyć przez całe „Lustro zombi” może usatysfakcjonować i odróżnić drugą część od pierwszej. Przez pewien czas rzeczywiście było to coś innego i nawet szło ku czemuś interesującemu i dobremu. Niestety po drodze gdzieś to wszystko się pogubiło  i przestało mnie interesować. A rozwiązanie całego wątku to według mnie totalna porażka. Sprawa miała duży potencjał, a został on zmarnowany w ciągu zaledwie kilku ostatnich stron. Jakby autorka nie wiedziała, co zrobić, zrezygnowała w połowie pisania, nie chciała dalej go ciągnąć, więc ucięła najłatwiej, najszybciej i najmniej boleśnie, jak się tylko dało. Niestety, mnie to trochę zabolało.


                „Alicja i lustro zombi” mnie nie dręczyło i nie męczyło, ale rozrywką z wysokiej półki też tego nazwać nie można. Nie przekreślam całej serii, zwłaszcza że jestem już w połowie, a historia nabiera tempa i może się coś dziać, ale nie sięgnęłabym po kontynuację, gdybym miała ochotę na coś ekscytującego i wbijającego w ścianę. Seria Showalter raczej nadaje się na takie spokojne nudne dni, gdzie chcemy zabić czymś czas. Taka niewymagająca lektura, która dostarczy odrobinę akcji, tajemnicy, zjawisk paranormalnych i duuużo romansu. Nie przemęczy, a może umilić wieczór.
               


                

2 komentarze:

  1. Chodzą za mną książki Geny Showalter, zwłaszcza, że krążą o niej różnorodne opinie w blogosferze - mam nadzieję, że mi się jednak spodobają :)

    Pozdrawiam,
    http://faaantasyworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, jak w tamtym roku upolowałam pierwszą część na promocji, a następnego dnia przeczytałam o niej miażdżącą recenzję. Chyba właśnie to sprawiło, że książka nie była aż takim rozczarowaniem. :D

      Usuń

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)