21:05

Zdobycze lutego+ Sto lat!



                Luty w moim mniemaniu jest wyjątkowy przynajmniej z kilku powodów, nad którymi nie będę teraz się rozpisywać- po prostu jest. Na facebooku wspominałam o dwóch ważnych uroczystościach, w tym jedną z nich pierwsze urodziny naszego bloga. Aż dziwne, że ten czas tak szybko leci! Ogromnie się cieszę, że nie straciłam jeszcze do tego motywacji i chęci, że Our humble opinions działa i zapewne będzie działał jeszcze trochę, patrząc po tym, jak rozwija się „nasza” blogowa kariera. Ale to tak luźnym wstępem- rocznica bloga, mimo że jest ważna, nie stanowi głównego tematu tego postu. Tak się składa, ze luty obfitował w spore ilości naprawdę ciekawych prezentów (yeah!), przy czym część z pewnością podarowana była z myślą o blogowaniu. Zatem mam zaszczyt przedstawić już wcześniej zapowiadany i mam nadzieję, że oczekiwany, stosik zdobyczy książkowych (i nie tylko) lutego.


   1.       Arthur Conan Doyle, „Studium w szkarłacie”
   2.       Arthur Conan Doyle, „Znak czterech”
   3.       Arthur Conan Doyle, „Przygody Sherlocka Holmesa”
  4.     Arthur Conan Doyle, Wspomnienia Sherlocka Holmesa”- na Sherlocka mam „fazę” jeszcze od świąt i możecie być pewni, ze jeszcze trochę ten stan się utrzyma. A możecie być wdzięczni za to dwóm osobom, które chyba się zmówiły czy coś, skoro przypomniały mi o Sherlocku praktycznie w tym samym czasie. Kilka lat temu obejrzałam obie części filmu z Robertem Downeyem Jr., kilkukrotnie nawet do tego powracałam, lecz ostatnio słuch o sławnym detektywie u mnie zaginął. Do czasu, gdy moja nauczycielka angielskiego nie puściła nam pierwszego odcinka osławionego serialu BBC „Sherlock”. Skutek był taki, ze od razu, gdy wróciłam do domu, znalazłam odcinek w Internecie i go dokończyłam z zapartym tchem, zakochałam się ponownie w przygodach Holmesa i Watsona i nie mogłam się doczekać kolejnych odcinków oraz okazji do lektury pierwowzoru. Swoje trzy grosze dodała też Sophie di Angelo, autorka Bucherwelt, która z taką pasją mówi o wszystkim, co z Sherlockiem związane, że albo od razu się w tym zakochasz, albo zrobi ci się niedobrze od tych słodkich słówek. ;) U mnie naturalną była reakcja pierwsza. Traf chciał, ze cudem trafiłąm na „Studium w szkarłacie” w bibliotece, a kilka dni później zostałam szczęśliwą posiadaczką czterech z dziewięciu książek Doyle’a. Teraz czekam, aż zdobędę kolejne pięć. ;) Chyba nie jest też wielką tajemnicą, że recenzji „Studium w szkarłacie” można niedługo się spodziewać.
  5.       Rick Yancey, „Badacz potworów”- nowość od wydawnictwa Jaguar, za którą bardzo dziękuję (maltretowanie mailami dało w końcu jakiś efekt, naprawdę jestem pod wrażeniem, że ludzie mieli do mnie cierpliwość). Przeczytałam już tyle recenzji tej książki, ze cóż- nie mogłam nie zacząć. Obecnie jestem w trakcie czytania i o ile nic się nie zmieni, „nieuchronnie” zbliżamy się do końca, więc do recenzji.
   6.       Joseph Delaney, „Zemsta czarownicy”- druga książka od Jaguara, tym razem już nie taka świerzynka jak Yancey, co nie zmienia faktu, że nieźle mnie zainteresowała.


Przyszedł czas na te małe cudeńka na górze stosiku, o których jednak nie będę się za dużo rozpisywać. To już na pewno nie jest „fresh stuff”, jednak u mnie cały zbiór nosi miano evergreena. Co to takiego? Oczywiście, ze wszystkie płyty 30 Seconds To Mars, na które ze smakiem spoglądałam już tak długo, ale nie byłam w stanie zdecydować się na ich kupno. Teraz szczęśliwa posiadaczka cieszy się z wywiązania się z powinności prawdziwej fanki zespołu. No i w końcu nie mam zaległości (czy będzie wstyd, jeśli przyznam, ze dopiero teraz w całości przesłuchałam cały album?).

4 komentarze:

  1. czytaj, opisuj, ciesz się !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie oddam! Zbyt długo zwlekałam, by w końcu je kupić, zeby teraz ot tak je oddać! Jeszcze ich nawet porządnie nie przesłuchałam! ;)

      Usuń
  3. Czytałam "Zemstę czarownicy", ale oceniam ją jako przeciętną, nie wciągnęła mnie i już po kolejne części nie sięgnęłam :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)