20:05

Sześć żywiołów, siedmiu wybrańców i cały świat do uratowania...Sara Bergmark Elfgren i Mats Strandberg Wybrańcy z Engelfors" ("Krąg", "Ogień", "Klucz")

Cykl: Wybrańcy z Engelfors
Autorki: Sara Bergmark Elfgren, Mats Strandberg
Wydawnictwo Czarna owca

Nie planowałam zaczynać wakacji tą serią, ale biorąc się za lekturę „Kręgu” w kwietniu, łatwo było domyślić się, że takie cegły, jakie zawiera seria Engelfors raczej nie zostaną przeczytane w samym środku roku szkolnego. Och… czuję się, jakbym znowu się tłumaczyła. Z perspektywy czasu jednak cieszę się, że tak się stało, ponieważ a) Skandynawia zawsze jakoś wpływa na mnie orzeźwiająco, a to w te wakacje przydało się aż za bardzo i b) w innym przypadku zapewne jeszcze długo bym po serię nie sięgnęła, co byłoby zdecydowaną stratą. Dlaczego? 

Według mieszkańców Engelfors jest to prawdopodobnie najnudniejsze miasto w Szwecji, o ile nie na całym świecie. Młodzi ludzie tylko czekają na moment, aż będą mogli z niego uciec, a ci, którym się to nie udało, powoli starzeją się i popadają w małomiasteczkowy marazm. Wszystko zmienia się w chwili, gdy na niebie pojawia się czerwony księżyc, a sześć uczennic tutejszego liceum zostaje wezwane do zapomnianego parku rozrywki. Od tej chwili Minoo, Linnéa, Vanessa, Rebecka, Ida i Anna-Karin: dotąd niemające ze sobą niemal nic wspólnego, od teraz mają wspólnie przezwyciężyć budzące się Zło. Czy uda im się zakończyć trwającą od wieków wojnę i powstrzymać nieubłagalnie nadchodzącą apokalipsę? I jakim kosztem?



Nie wiem, jakim cudem mając przed sobą skandynawską serię z klimatycznymi tytułami i okładkami, których symbolizm wręcz bije magią po oczach, aż do sięgnięcia po nie uważałam, że będę czytać trylogię młodzieżową, może z jakimś wątkiem kryminalnym. Tymczasem wystarczyło spojrzeć na tył „Kręgu”, by książka dobitnie powiedziała, że będzie to powieść fantastyczna lub co najmniej z elementami paranormalnymi. A że magią to ja nigdy nie pogardzę, nawet się ucieszyłam z mojej omyłki. I jak wyszło?


O dziwo w jakiś sposób, który zapewne ma jakieś paranormalne wytłumaczenie, nie pomyliłam się z tą kryminalną młodzieżówką aż tak bardzo. O wiele bardziej przypadła mi do gustu ta część serii, która opowiadała o zwykłym życiu bohaterek. Całe szczęście jak na trylogię fantastyczną, autorzy zwrócili bardzo dużą uwagę na codzienność dziewczyn. Dla niektórych aż za dużą.


Tytuł: Krąg
Liczba stron: 574
Dla mnie jest to plus przede wszystkim ze względu na autentyczność tej części. Każdy bohater: czy to główny, czy też poboczny, jak i całe Engelfors zostały wykreowane tak, że da się w nie uwierzyć. To prawdziwe małe miasto ze swoim klimatem i tajemnicami (jak przystało na Skandynawię), prawdziwe liceum, prawdziwa młodzież, ich rodziny i znajomi. Nic nie jest tu cukierkowe, kolorowe i błyszczące, za to pokryte rdzą, patyną i kurzem. Dziewczyny nie są wycięte z brokatowego kartonika czy czerpanego papieru, każda jest inna, nieidealna. Jednocześnie nie przesadzono w drugą stronę: nie znajdziemy tu potwornej brzydoty i wylewającej się ze stron patologii. Zaryzykuję stwierdzenie, że autorom jakby nie było fantastycznej serii lepiej wyszło ukazanie prawdziwego oblicza młodzieży niż niejednej opiewanej młodzieżówce. Z tym jest problem w powieściach YA: zwykle przesadzają i albo polerują rzeczywistość, albo upychają cały margines tego świata do worka, który nie jest w stanie tę patologię w sobie pomieścić. Trylogia o Wybrańcach z Engelfors opowiada o problemach w szkole, gnębieniu, samobójstwie, chorobach i zaburzeniach, biedzie, nałogach, miłości i nienawiści, zdradach, a nawet sektach i morderstwach, ale nigdy nie wychodzi poza granicę, gdy przestaje się w tę historię wierzyć. Każdego z bohaterów poznałam osobiście albo słyszałam o nich w realnym świecie. Znam takie miasteczka jak Engelfors, gdzie nigdy nic się (niby) nie dzieje, gdzie najmniejsza rzecz staje się sensacją na całą okolicę.  Co więcej: wielu bohaterów, wiele wydarzeń z serii przypomina mi mnie i moje osobiste doświadczenia i przemyślenia.


W ciche i nudne Engelfors mogę uwierzyć. Ze względu na mistyczny, dziki klimat Skandynawii mogę uwierzyć w Engelfors tajemnicze. Natomiast trudno mi utożsamić się z Engelfors magicznym. Aspekt, który powinien być najważniejszy w paranormalnej serii wyszedł o dziwo najgorzej. Powiedziałabym, że jest mierny, momentami wręcz fatalny. Nie rozumiem tego świata, nie znam zasad, jakie nim kierują. Magia wykreowana jest niejasno, po łebkach. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że autorzy nawet nie próbują udawać, że chcą ten świat czytelnikowi wytłumaczyć. Znaleźli sobie najwygodniejsze wytłumaczenie, że magia jest zniszczona przez Zło, równowaga została zaburzona, a w sumie o wszystkim już w ogóle zapomniano i nawet magiczne szychy nie do końca wiedzą, o co chodzi (nie żeby w ogóle ich to obchodziło). Teoretycznie, ile odkryją dziewczęta, tyle dowie się także czytelnik. Teoretycznie…


Tytuł: Ogień
Liczba stron: 696
W ogóle fabuła jest bardzo wygodna. Dziewczęta są zdane tylko na siebie, błądzą we mgle niewiedzy, znikąd pomocy i rady. Nie wiadomo nawet, gdzie zacząć szukać. I nagle, ni stąd, ni zowąd dziewczyny posiadają bardzo ważne informacje, przeprowadzają pomyślnie rytuał, który nie miał prawa się udać, wpadają na genialny plan, który zwykle się udaje i wychodzą z całej przygody niemal nietknięte, za to z przełomowymi odkryciami. Jak mam uwierzyć w magię tego świata, jeśli całe jej odkrywanie rozgrywa się poza kartami powieści? Jak mogę bać się o los bohaterek, skoro nawet nie wiem, jakie ryzyko podejmują? Opis potencjalnie ciekawych i ważnych wydarzeń dostajemy „z offu” i wymaga się od nas, że poczujemy dreszczyk emocji. Niestety, trudno się na to nabrać.


Brak świata przedstawionego autorzy próbują ukryć za mnóstwem intryg, kłamstw i fałszywych tropów. Na początku taka taktyka działa, z czasem jednak czytelnik uczy się, że nikomu nie można w książce ufać i w nic nie można wierzyć. W pewnym momencie kolejny zwrot akcji przyjmowałam z cichym „znowu?” i czytałam dalej, nie robiąc sobie z sensacji zupełnie nic. Mam ważenie, że autorzy nie dość, że nie umieli przenieść wymyślonego świata na kartkę papieru, to jeszcze nie potrafili wymyślić spójnej, ciekawej i trzymającej w napięciu historii, dlatego ratowali się mini zwrotami. Wątki, które przedstawiane są jako kluczowe dla sprawy, często kończą się tak szybko, jak zostały wprowadzone. Trochę to wszystko przefajnowane i na siłę. Widać pomysł na historię, zabrakło kleju, który skleiłby wszystkie fakty do kupy i sznurka, który połączyłby wydarzenia w spójną całość.


Tytuł: Klucz
Liczba stron: 806
Jak na gabaryty wszystkich tomów serii bardzo dużo autorom umknęło. Owszem, napięcie rośnie wraz ze zbliżającym się finałem, tak że ostatnie strony poszczególnych części się chłonie, natomiast nie mogę powiedzieć wiele o akcji w środku wszystkich książek. Niby coś się działo, bo akcja trzymała mnie przy tej historii, natomiast wszystko zlewa się w jedno. I zwykle jest to ciąg rozterek życiowych bohaterów, opis ich dnia codziennego, sprawy przyziemne. Magii w tym niewiele.


Po serii fantastycznej/ paranormalnej oczekiwałabym znacznie więcej. Cała intryga jest może i ciekawa, widać dobre pomysły na poprowadzenie fabuły, doceniam też to, że mimo dość zachowawczego stosunku do losów dziewczyn, autorzy nie oszczędzają bohaterek i nie raz zdarzyło się, że martwiłam się o ich przyszłość. Sam finał serii uważam za lekko przeciągnięty, a zakończenie nie do końca satysfakcjonuje, znowu robi się „wygodnie”. Seria natomiast broni się bardzo dobrą kreacją niemagicznego aspektu świata. Zarówno w miasto, bohaterów jak i ich życie da się uwierzyć i je polubić. Książki poruszają wiele różnych problemów nastolatków i ich bliskich, nierzadko trudnych i niewygodnych, jednocześnie nie przesadzając w żadną ze stron: cukierkową i pastelową czy szarą i brudną. Bohaterowie nie stoją w miejscu, przechodzą zmiany, w które da się uwierzyć i aż robi się miło, gdy postać, do której byliśmy uprzedzeni, okazuje się być całkiem w porządku- daje to jakąś nadzieję.


Zdecydowanie nie żałuję czasu spędzonego w Engelfors. Przy lekturze bawiłam się całkiem dobrze, natomiast rozumiem, dlaczego seria nie zdobyła jakiegoś większego rozgłosu i teraz niewiele się o niej mówi. Nie jest to nic przełomowego, ale Trylogia o Wybrańcach z Engelfors pozwoli miło spędzić kilka wieczorów, nie zanudzi i nie zniechęci, o ile nie nastawimy się na serię high fantasy. Polecałabym nawet sięgać po książkę w momencie, gdy chcemy powrócić do nastoletnich czasów, mamy niedobór nastoletnich dram we krwi lub chcemy uciec od oklepanego Londynu czy Nowego Jorku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)