Tytuł: „Dobrani”
Autorka: Ally Condie
Liczba stron: 352
Wydawca: Prószyński i S-ka
Z
tego, co pamiętam, o „Dobranych” usłyszałam kilka dobrych lat temu. Właściwie
to przypadkiem natrafiłam na krótki filmik promujący książkę. Był to
prawdopodobnie pierwszy zwiastun książkowy, jaki widziałam, dlatego na początku
zaczęłam szukać jakiś informacji o filmie, później o książce. Było to być może
przed „Zmierzchem”, na pewno przed „Igrzyskami śmierci” i „Miastem kości”, a między
innymi na te serie powołują się osoby wypowiadające się o „Dobranych” na
okładce. Także bardzo długo szukałam książki po księgarniach, bibliotekach,
ebayach i allegrach, by po tylu latach, w końcu ją dorwać w swoje ręce, i to po
bardzo przystępnej cenie (tyle wygrać).
Cassia
jest członkinią Społeczeństwa, które wydaje się być idealne. Ludzie
podporządkowali się zasadom opartym na rachunku prawdopodobieństwa i danych
statystycznych, co dało im godne i szczęśliwe życie. Każdy ma przydzielony
najlepszy dla siebie zawód, żyje według spersonalizowanego planu dnia, jego racje
żywnościowe, aktywność fizyczna, rozrywki są dobrane z wyjątkową dokładnością,
każdy czuje się przynależny do Społeczeństwa i mu naprawdę potrzebny. Cassia ma
17 lat i właśnie przeżywa swój Bankiet Doboru- podczas tego szczególnego
wieczoru ma poznać swojego Wybranka, czyli przyszłego męża- Dobór ma pomóc
stworzyć silną społeczność opartą o najlepszy materiał genetyczny. Ku
zaskoczeniu wszystkich zostaje ona Dobrana do chłopaka z tej samej prowincji, w
dodatku jej najlepszego przyjaciela Xandera. Szczęście Cassi burzy jednak
drobny błąd, gdyż na karcie z danymi na temat jej Wybranka pojawia się twarz
innego chłopaka. Co dziwne, on też jest jej znany…
Nie
mogę powiedzieć, że „Dobrani” to istny geniusz, najlepsza dystopia, coś
odkrywczego i niepowtarzalnego. Ale nie mogę też powiedzieć, że jest to książka
zła, nieciekawa, nudna, ciągnąca się jak flaki z olejem. W „Dobranych” cenię
przede wszystkim to, że jest to książka, która od początku do końca jest taka,
jak opisuje ją tekst na tylnej okładce. „Dobrani” ma być romansem osadzonym w
dystopijnym świecie i rzeczywiście jest to romans w dystopijnym świecie. Jest
to historia dziewczyny, która musiała dokonać wyboru między dwoma chłopakami i
nikt tego nie ukrywa, każdy jest o tym otwarcie poinformowany. To na tym skupia
się cała fabuła. Condie nie pisze na siłę o jakimś wielkim akcie buntu, nie
komplikuje zbytnio fabuły, jej bohaterowie nie są waleczni, zdecydowani
przeciwstawić się systemowi, gotowi do buntu, rwący się do przywództwa ruchu
oporu. I to, mimo że może wydawać się mdłe i nijakie, jest dobre. Dzięki temu
powieść została pozbawiona tej sztuczności i patetyczności, którymi skażone
jest wiele książek, które na siłę próbują połączyć bunt nastolatków przeciwko
władzy, ich rozterki miłosne, tragiczną przeszłość i inne dramatyczne rzeczy.
Przez to, że książka nie pędzi od samego początku do krwawej rewolucji, sam akt
buntu też jest inny i ciekawy. Przejawia się on choćby przez naukę pisania,
czytanie zakazanych tekstów, a przecież tak rodziły się największe rewolucje
prawdziwego, a nie zmyślonego świata. Co więcej- bunt ten jest rozpoczynany nie
dość, że niewinnie, ale i niepewnie. Jak fajnie jest czasem poczytać o osobach,
które poważnie zastanawiają się nad tym, czy rzeczywiście zmiany są potrzebne,
czy warto rwać się do walki, będąc nielicznymi jednostkami, młodymi ludźmi,
którym niekoniecznie przeszkadzają panujące realia.
I
w tym momencie przechodzimy do równie miłej odmiany. Chyba po raz pierwszy
spotykam się z powieścią dystopijną, w której przedstawione społeczeństwo i
państwo jest naprawdę lubiane, akceptowane i szanowane przez obywateli. To
pierwszy taki przypadek, gdy do utopii jest tak naprawdę mały krok, gdzie w
końcu stworzenie idealnego miejsca na świecie jest bliskie finału.
Społeczeństwo w „Dobranych” naprawdę czuje się dobrze w świecie, w jakim
przyszło im żyć. Na początku praktycznie nie można niczego mu zarzucić. Owszem,
zakaz biegania czy ściśle ustalony grafik dla każdego człowieka może trochę
dziwić, ale nie szokuje. Czytelnika nie atakuje zewsząd brud, smród i ubóstwo,
za to mamy schludne uliczki, piękne widoki i szczęśliwych ludzi. Dopiero z
każdą kolejną stroną, gdy coraz bardziej wgłębiamy się w fabułę, w świat przedstawiony, okazuje się on nie być
tak idealny, jak go odczuwaliśmy na początku. Uświadamiamy to sobie razem z
bohaterami, którzy wiedzeni naprawdę małymi śladami, drobnymi, nic
nieznaczącymi usterkami systemu, jak błąd czy wirus na karcie pamięci,
nieśmiało zaczynają doszukiwać się prawdy, niekoniecznie chcąc ją poznać.
Uświadamianie sobie o tej sztuczności, braku perfekcji, a z czasem brutalności,
zakłamaniu i despotyzmie równolegle z bohaterami jest niezwykle interesujące.
„Dobrani”
to książka, która wywołała u mnie pozytywne uczucia. Być może fabuła, jak i
postaci nie są zbyt skomplikowane i raczej wbijają się w schematy obecne w
książkach młodzieżowych, to zbytnio mi to nie przeszkadzało. Fajnie jest
poczytać dystopię, której główna bohaterka nie jest twarda jak skała i
bezwzględnie dąży do zrzucenia z tronu dużo starszych i mądrzejszych od siebie.
Fajnie poczytać o trójkącie miłosnym, który nie polega tylko na tym, że dwóch
przystojnych facetów bije się o niezdecydowaną dziewczynę. Fajnie jest poczytać
o świecie, który nie emanuje tragedią, a wręcz wydaje się sielankowy i swoim
ładem i pięknem zwodzi zarówno bohaterów, jak i czytelnika. Jednak z powieścią
wiąże się duży minus, który odrobinę zepsuł moje odczucia. I- co ważniejsze-
nie jest to wina autorki. Powieść wydaje się być naprawdę dobrym otwarciem
serii i zwiastuje o wiele bardziej ekscytujące wydarzenia w następnych tomach,
których niestety nie będzie dane przeczytać szerszej publiczności w Polsce.
Rzadko słyszy się o „Dobranych”, mimo że można natrafić na wzmianki na temat
serii, nawet na jakieś przestarzałe newsy o nadchodzącej ekranizacji. Pierwszy
tom jednak okazał się na tyle małym sukcesem, że wydawnictwo zrezygnowało z
publikacji kolejnych dwóch tomów, nad czym ubolewam, ale co też rozumiem. Jeśli
więc mieliście chrapkę na tę książkę, a nie lubicie rozpoczynać serii, które
nie zostały ukończone, z przykrością „Dobranych” muszę odradzić. Mi pozostaje
tylko trochę poczekać, podszlifować swój angielski i przeczytać „Crossed” i
„Reached” w oryginale.
nie zdążę wszystkiego w życiu przeczytać..
OdpowiedzUsuńhttp://triviaaboutme.blogspot.com/
Dobrze wiem i rozumiem, że moje notki nie mają długości typowych wpisów i czasami "usta mi się nie zamykają", jednak jest to kwestia dobrej woli. A dla dodatkowej informacji: lektura recenzji zajęła mi 3,5 minuty, więc... niektóre filmiki ze śmiesznymi kotami trwają dłużej. Ale na przyszłość postaram się bardziej streszczać. ;)
UsuńŚwietna recenzja. Genialna. Uwielbiam, gdy ktoś tak się rozpisuje (sama mam podobnie :D). Wyczerpałaś temat, w końcu przeczytałam coś, co nie było napisane "ot tak" (jak na paru blogach, które już zdążyłam sobie dzisiaj przejrzeć). Dlatego chętnie przeglądnę inne wpisy, poza tym oczywiście dodaję do obserwowanych, bo z przyjemnością będę tutaj wracać! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://still-changeable.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz. :)
Dziękuję bardzo za te miłe słowa. Wracasz mi wiarę w to, że da się mnie czytać. :D
Usuń