23:40

Dobry początek nieskończonej serii, czyli Ally Condie "Dobrani"

Tytuł: „Dobrani”
Autorka: Ally Condie
Liczba stron: 352
Wydawca: Prószyński i S-ka

                Z tego, co pamiętam, o „Dobranych” usłyszałam kilka dobrych lat temu. Właściwie to przypadkiem natrafiłam na krótki filmik promujący książkę. Był to prawdopodobnie pierwszy zwiastun książkowy, jaki widziałam, dlatego na początku zaczęłam szukać jakiś informacji o filmie, później o książce. Było to być może przed „Zmierzchem”, na pewno przed „Igrzyskami śmierci” i „Miastem kości”, a między innymi na te serie powołują się osoby wypowiadające się o „Dobranych” na okładce. Także bardzo długo szukałam książki po księgarniach, bibliotekach, ebayach i allegrach, by po tylu latach, w końcu ją dorwać w swoje ręce, i to po bardzo przystępnej cenie (tyle wygrać).

                Cassia jest członkinią Społeczeństwa, które wydaje się być idealne. Ludzie podporządkowali się zasadom opartym na rachunku prawdopodobieństwa i danych statystycznych, co dało im godne i szczęśliwe życie. Każdy ma przydzielony najlepszy dla siebie zawód, żyje według spersonalizowanego planu dnia, jego racje żywnościowe, aktywność fizyczna, rozrywki są dobrane z wyjątkową dokładnością, każdy czuje się przynależny do Społeczeństwa i mu naprawdę potrzebny. Cassia ma 17 lat i właśnie przeżywa swój Bankiet Doboru- podczas tego szczególnego wieczoru ma poznać swojego Wybranka, czyli przyszłego męża- Dobór ma pomóc stworzyć silną społeczność opartą o najlepszy materiał genetyczny. Ku zaskoczeniu wszystkich zostaje ona Dobrana do chłopaka z tej samej prowincji, w dodatku jej najlepszego przyjaciela Xandera. Szczęście Cassi burzy jednak drobny błąd, gdyż na karcie z danymi na temat jej Wybranka pojawia się twarz innego chłopaka. Co dziwne, on też jest jej znany…


                Nie mogę powiedzieć, że „Dobrani” to istny geniusz, najlepsza dystopia, coś odkrywczego i niepowtarzalnego. Ale nie mogę też powiedzieć, że jest to książka zła, nieciekawa, nudna, ciągnąca się jak flaki z olejem. W „Dobranych” cenię przede wszystkim to, że jest to książka, która od początku do końca jest taka, jak opisuje ją tekst na tylnej okładce. „Dobrani” ma być romansem osadzonym w dystopijnym świecie i rzeczywiście jest to romans w dystopijnym świecie. Jest to historia dziewczyny, która musiała dokonać wyboru między dwoma chłopakami i nikt tego nie ukrywa, każdy jest o tym otwarcie poinformowany. To na tym skupia się cała fabuła. Condie nie pisze na siłę o jakimś wielkim akcie buntu, nie komplikuje zbytnio fabuły, jej bohaterowie nie są waleczni, zdecydowani przeciwstawić się systemowi, gotowi do buntu, rwący się do przywództwa ruchu oporu. I to, mimo że może wydawać się mdłe i nijakie, jest dobre. Dzięki temu powieść została pozbawiona tej sztuczności i patetyczności, którymi skażone jest wiele książek, które na siłę próbują połączyć bunt nastolatków przeciwko władzy, ich rozterki miłosne, tragiczną przeszłość i inne dramatyczne rzeczy. Przez to, że książka nie pędzi od samego początku do krwawej rewolucji, sam akt buntu też jest inny i ciekawy. Przejawia się on choćby przez naukę pisania, czytanie zakazanych tekstów, a przecież tak rodziły się największe rewolucje prawdziwego, a nie zmyślonego świata. Co więcej- bunt ten jest rozpoczynany nie dość, że niewinnie, ale i niepewnie. Jak fajnie jest czasem poczytać o osobach, które poważnie zastanawiają się nad tym, czy rzeczywiście zmiany są potrzebne, czy warto rwać się do walki, będąc nielicznymi jednostkami, młodymi ludźmi, którym niekoniecznie przeszkadzają panujące realia.


                I w tym momencie przechodzimy do równie miłej odmiany. Chyba po raz pierwszy spotykam się z powieścią dystopijną, w której przedstawione społeczeństwo i państwo jest naprawdę lubiane, akceptowane i szanowane przez obywateli. To pierwszy taki przypadek, gdy do utopii jest tak naprawdę mały krok, gdzie w końcu stworzenie idealnego miejsca na świecie jest bliskie finału. Społeczeństwo w „Dobranych” naprawdę czuje się dobrze w świecie, w jakim przyszło im żyć. Na początku praktycznie nie można niczego mu zarzucić. Owszem, zakaz biegania czy ściśle ustalony grafik dla każdego człowieka może trochę dziwić, ale nie szokuje. Czytelnika nie atakuje zewsząd brud, smród i ubóstwo, za to mamy schludne uliczki, piękne widoki i szczęśliwych ludzi. Dopiero z każdą kolejną stroną, gdy coraz bardziej wgłębiamy się w fabułę,  w świat przedstawiony, okazuje się on nie być tak idealny, jak go odczuwaliśmy na początku. Uświadamiamy to sobie razem z bohaterami, którzy wiedzeni naprawdę małymi śladami, drobnymi, nic nieznaczącymi usterkami systemu, jak błąd czy wirus na karcie pamięci, nieśmiało zaczynają doszukiwać się prawdy, niekoniecznie chcąc ją poznać. Uświadamianie sobie o tej sztuczności, braku perfekcji, a z czasem brutalności, zakłamaniu i despotyzmie równolegle z bohaterami jest niezwykle interesujące.


                „Dobrani” to książka, która wywołała u mnie pozytywne uczucia. Być może fabuła, jak i postaci nie są zbyt skomplikowane i raczej wbijają się w schematy obecne w książkach młodzieżowych, to zbytnio mi to nie przeszkadzało. Fajnie jest poczytać dystopię, której główna bohaterka nie jest twarda jak skała i bezwzględnie dąży do zrzucenia z tronu dużo starszych i mądrzejszych od siebie. Fajnie poczytać o trójkącie miłosnym, który nie polega tylko na tym, że dwóch przystojnych facetów bije się o niezdecydowaną dziewczynę. Fajnie jest poczytać o świecie, który nie emanuje tragedią, a wręcz wydaje się sielankowy i swoim ładem i pięknem zwodzi zarówno bohaterów, jak i czytelnika. Jednak z powieścią wiąże się duży minus, który odrobinę zepsuł moje odczucia. I- co ważniejsze- nie jest to wina autorki. Powieść wydaje się być naprawdę dobrym otwarciem serii i zwiastuje o wiele bardziej ekscytujące wydarzenia w następnych tomach, których niestety nie będzie dane przeczytać szerszej publiczności w Polsce. Rzadko słyszy się o „Dobranych”, mimo że można natrafić na wzmianki na temat serii, nawet na jakieś przestarzałe newsy o nadchodzącej ekranizacji. Pierwszy tom jednak okazał się na tyle małym sukcesem, że wydawnictwo zrezygnowało z publikacji kolejnych dwóch tomów, nad czym ubolewam, ale co też rozumiem. Jeśli więc mieliście chrapkę na tę książkę, a nie lubicie rozpoczynać serii, które nie zostały ukończone, z przykrością „Dobranych” muszę odradzić. Mi pozostaje tylko trochę poczekać, podszlifować swój angielski i przeczytać „Crossed” i „Reached” w oryginale.

                

4 komentarze:

  1. nie zdążę wszystkiego w życiu przeczytać..

    http://triviaaboutme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiem i rozumiem, że moje notki nie mają długości typowych wpisów i czasami "usta mi się nie zamykają", jednak jest to kwestia dobrej woli. A dla dodatkowej informacji: lektura recenzji zajęła mi 3,5 minuty, więc... niektóre filmiki ze śmiesznymi kotami trwają dłużej. Ale na przyszłość postaram się bardziej streszczać. ;)

      Usuń
  2. Świetna recenzja. Genialna. Uwielbiam, gdy ktoś tak się rozpisuje (sama mam podobnie :D). Wyczerpałaś temat, w końcu przeczytałam coś, co nie było napisane "ot tak" (jak na paru blogach, które już zdążyłam sobie dzisiaj przejrzeć). Dlatego chętnie przeglądnę inne wpisy, poza tym oczywiście dodaję do obserwowanych, bo z przyjemnością będę tutaj wracać! :)
    Pozdrawiam
    A.

    http://still-changeable.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te miłe słowa. Wracasz mi wiarę w to, że da się mnie czytać. :D

      Usuń

Drogi czytelniku!
Jeśli znalazłeś się aż tutaj, będziemy wdzięczni, jeśli wyrazisz swoje skromne zdanie. Our humble opinions jest w końcu "our". :)